czwartek, 22 sierpnia 2013

Wpływ Jeziora Błękitnego




 

To tam "spotkaliśmy chłopaka o ostrej, zadziornej twarzy. Jechał na rowerze przez dzikie, bezludne przestrzenie, w reklamówce na kierownicy telepały się rude niebieskie kurki. Przedzierał się przez wysoką trawę, przeskakiwał przez płytkie rowy, a kurki wyskakiwały wysoko w górę. Patrzyłam z podziwem, ale on nie miał poczucia, że robi coś niezwykłego. Zatrzymał się przy nas, na grobli między bagnami i powiedział - jak pójdziecie prosto, to zabłądzicie."
Weronika stała odwrócona do nas plecami. Nie odrywała  wzroku od miejsca gdzie zniknął.
No chodźże wreszcie! On jest dla ciebie za stary!
Takie bzdury mówi się z bezradności.


35 komentarzy:

Julia K pisze...

Zabłądzić na takiej niebieskiej łące byłoby fajnie :)
obrazek jak ze snu

Ten kolor.....coś mi przypomina.....
Już wiem! Moja mama dodawała jakiś taki proszku....do bielenia firanek :)

Natalia z Wonnego Wzgórza pisze...

łąki często bywają niebieskie, wszystko zależy tylko od pory dnia i światła, a czasem od wyobraźni.

Emma Ernst pisze...

Weronika to piękne imię :) pewnie do tej bezradności będziesz musiała powoli przywyknąć...:)

już kwitną wrzosy??

Kameleon pisze...

:-)

J. pisze...

Ech magiczna na fotka pierwsza...

z bezradności podobno pisze się wiersze .. :)

Margarithes pisze...

Za stary, rzeczywiście argument bezradności, czekaj czekaj jak sprwi sobie rower i zacznie znikać... pięknooka

jolanda pisze...

Post wprawił mnie w błogi nastrój i sama się dziwię, że się nie rozmarzyłam a dostałam powera.
Życie to jednak bajka :)

PS. Kto wie, może to ta chwila dla Weroniki, która decyduje o dalszej drodze?

Jola Szymańska pisze...

puenta trafia w sedno :)

,,Kozi las'' pisze...

Jak zawsze u Ciebie, przekraczając niewidoczny próg, wchodzimy w korytarz między, realnością a baśnią, surrealizm, zaduma, chwila zawahania, dziwne uczucie niepokoju ???
Uwielbiamy te dziwne wrażenie zmieszania :)
Serdecznie Was pozdrawiamy

Alcydło Kr pisze...

Boże, a ja cały czas byłam przekonana, że Weronika, to Twoje alter ego! I tak mi to pasowało idealnie!
A to Twoja Córka, piękna dziewczyna o głębokim spojrzeniu:)

Pozdrawiam Was Dziewczyny z nad jeziora Błękitnego!

Anonimowy pisze...

Ach, przypomniało mi się jakie emocje wywołuje na małych dziewczynkach pojawienie się innego. Wychowana z dala, dopowiadałam sobie zawsze historię;) Weronika, to dobre imię. Moje - wewnętrzne, po babce Weronce. Ocierająca twarz(e). Wedle mojej rodzinnej tradycji, zmieniano dzieciom imiona po chrzcie. Miały tak wszystkie dziewczynki i trzech chłopców. Nie zapytałam w porę, dlaczego. Myślę, że chodziło tu o dominację kobiet. Na chrzcie imiona nadawali mężczyźni a kobiety je potem zmieniały. Ja też chciałam tak zrobić, ale nie okazałam się tak silna jak moja matka, babka czy prababka.
Pozdrawiam serdecznie Ciebie M. i wszystkich mieszkańców znad jeziora Błękitnego :)

Inkwizycja pisze...

Nie był za stary, był... Błękitny. Dlatego patrzyła za nim. Nic nie poradzisz, ale to nie szkodzi ;)

Zenza pisze...

Miejscowi mówią, że jest w lesie ukryte błękitne jezioro. Jego brzegi porastają wysokie, stare świerki. Ludzie zapomnieli o nim przed laty, dlatego, by dotrzeć tam trzeba przedzierać się przez bagna. Nie dojdziesz tam żadną ze znanych dróg. W dniu, kiedy je odnalazłem brnąc przez najdziksze chaszcze, przywitało mnie lekką bryzą i osamotnionym pomostem. To takie jezioro dla tych, którzy o wschodzie słońca lubią wpatrywać się w swoje myśli, zapominając ich, powierzając spokojowi wody. Żadna ze znanych dróg nie zaprowadzi cię w błękit, drogi prowadzą nas tylko tam gdzie chcemy dojść. Jeżeli wiesz dokąd chcesz iść, to śmiało możesz maszerować ścieżkami wytyczonymi przez ludzi. Mnie to jednak przestało interesować w tym dniu, kiedy dowiedziałem się o istnieniu błękitnego jeziora. Miejscowi mówią też, że natura jest sztuką stworzoną przez Boga. Jeśli tak jest w istocie to zapewne ma on błękitne oczy.

Megi Moher pisze...

kurki grzyby czy kurki?;-)
parkour bagienny, Weronika zafascynowana, zabłądziłaby, chciałaby tak...
... wcale nie za stary, taki starszy brat.
Błękit chmurkowej pogody, jak na pierwszym zdjęciu, jest przebłękitny.
To nadawanie imion niechrzestnych- czy to nie jest tak, żeby złe moce nie znalazły dziecka, wołając je po imieniu?

Mirabelka pisze...

Błękitne oczy widzą błękitną łąkę, a ten kwiatek oddychał niebem różowym :) Piękne zdjęcia :)

Ania M. pisze...

Przypomniało mi się trochę różności
z mojej dwunastoltniości.

Neilii pisze...

tydzien temu bedac na zakupach spotykam przyjaciolke
ona: mala jest coraz bardziej podobna do ciebie, piekna jak ty - oj bedziesz ty miala z nia problem
mojemu facetowi geba sie smieje i mowi ale komplement ci powiedziala
ja natomiast calkowicie zalamana zwiesilam glowe i podreptalam do domu
no bo to co uslyszalam bylo tak inne od tego co uslyszal moj facet
:))

kropka pisze...

"na grobli między bagnami". o jezusicku.

Magda Spokostanka pisze...

JULIO - moja mama też :) Błądzenie we śnie jest przerażające, ale na takiej łące, kto wie ... :)

NATALIO - trudno trafić na taki moment. Czasami przed zmierzchem.

EMMO - będę musiała ... Wrzosy w pełnym rozkwicie.

KAMELEONIE - :)

J. - aaa, czyli nawet bezradność można dobrze spożytkować :)

MARGARITHES - jeździ już na rowerze do wakacyjnych kolegów. Jakoś to trzeba przeżyć :)

JOLANDO - myślałam, że jest senny, a tu power?:) Weronika dowiedziała się, że "nie należy iść prosto". Co z tym zrobi?

SZYMAŃSKA - niestety ta świadomość przed niczym nie chroni ...

LOS ALPAQUEROS - opisaliście dokładnie to, co czuję gdy piszę! Nie przypuszczałam, że to możliwe. Jestem zaskoczona i uradowana!

ALCYDŁO - jeżeli czytając, byłaś przekonana, że tak jest, to kto wie? Czytający wiedzą więcej.
Realnie mam takie dwie altereżki :)
29 i 11.

WERONIKO WE - tak tak, zwłaszcza u takiej nieco zdziczałej, wychowywanej na uboczu. Niesamowita historia z tymi zmianami imion! Przekonuje mnie też mocno wytłumaczenie Megi.

INKWIZYCJO - nie poradzę, kurna, będę się tylko zachwycać i bać.

ZENZO - Błękitne, Jodłowe, znalezione, bo byliśmy gotowi na znalezienie? Jest jeszcze malutkie Czekoladowe, ale ono jest wymyślone, mimo, że na brzegu nadal stoi stary garnek do czerpania czekolady.
Mam nieustannie w pamięci słowa kota z Cheshire - nie trzeba znać drogi, jeżeli będziesz wystarczająco długo iść, to gdzieś zajdziesz ...
Błękit jest tylko w głowie, czasami zabełtany :)

MEGI - grzyby oczywista :) Wciąż jej się śni błądzenie ...
Niesamowite z tymi imionami.

MIRABELKO - moje były kiedyś niebieskie, teraz poszarzały, ale łąki nie straciły niebieskości:)

ANIU - wierszyk Ci wyszedł:) Ona dopiero 11, ale myśli, że co najmniej 13 :)

NEILII - Oj, wiem o czym piszesz ... Musimy to przeżyć :)

SCHRONI - nie było strasznie. Było njewubetno.

SERDECZNIE I GORĄCO WAS POZDRAWIAM!

Olga Jawor pisze...

Są takie miejsca, widoki, nastroje, które głeboko zapadają w duszę, w pamięć. I ja kiedys chodziłam po tajemniczych niteczkach grobli, zawsze z ciekawoscia wypatrując tego, co przede mną. Te malutkie wysepki miedzy bagnami porosnięte ciemnozieloną, nieprzenikalną roslinnością pobudzały wyobraźnie i kusiły wędrowniczki do pójscia krok dalej. A niekiedy nie było widać ściezynki. I robiło sie mokro.Niezbadanie. Pod stopami rozlegało sie plum-plask, plim-sklęk-plum...Taplałam sie po kostki w szlamowatej, bagiennej wodzie a razem ze mną szła moja córeczka siedmioletnia, zafascynowana, podniecona tą drogą jak z Hobbita. Nie spotkałyśmy nikogo poza swoimi myslami i rozmarzonym usmiechem. No i komary cięły, dodając temu spacerowi kropli realności i paprykowego szczypania.
Te bagna były w Wielkopolsce, niedaleko Gniezna. Do dzsiaj sni mi sie czasem tamta przechadzka a tamte ściezki między groblami i wysepki to jedno z najpiekniejszych, do tej pory widzianych miejsc.
Pozdrawiam Cie serdecznie, bezradna, lecz cudownie piekna duchem dziewczyno!:-)

Magda Spokostanka pisze...

OLGO - przeszłam przez te bagniska razem z Wami. Piękna opowieść. Mam nawet do niej obrazek, co prawda ze słonecznikami, ale nie bądźmy drobiazgowi :)
http://www.wikipaintings.org/de/jamie-wyeth/giuliana-and-the-sunflowers-1987#supersized-artistPaintings-267396
Mój duch przybrudzony nieco i wystrzępiony :)
Ściskam!

Sąsiad pisze...

Co tam jezioro... ja na żadnych rowerzystów nie jestem gotów. Wytopię wszystkich!

Magda Spokostanka pisze...

SĄSIEDZIE - mój mąż to już nawet przygotował mały cmentarzyk za stodołą :) Ona ma jedenaście lat, jeszcze chyba mamy ciut czasu?:)

Sąsiad pisze...

Starszszszne ! To wiemy, po co te wieże budowali po zamkach ;)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Magdo, moja sąsiadeczka z "powyżej" idzie do zerówki; z lasu wywożą drzewo, ciągnikiem kieruje młody chłopak, dla niej on jest "taki słodki", nazwały go ze starszą siostrą "słodki traktorzysta" i teraz obie wypatrują za nim oczy, jedna ma 5, druga 16 wiosen; lubię z nimi przebywać, słuchać ich opowieści ... sama pamiętam, jak wypatrywałam oczy przez płot do sąsiadów, bo przyjechał ktoś nowy do wsi, Lutek mu było, i byłam śmiertelnie zakochana z samego tylko patrzenia; nic nie poradzisz na tę bezradność, Magdo; pozdrawiam Was serdecznie.

Olga Jawor pisze...

Obejrzałam obrazek matki i córki wsród słoneczników. Piekny i nostalgiczny w nastroju. Pełen ukrytych znaczeń i zamysleń. Córeczka idzie tam z ciekawością i fascynacja w oczach. Matka jest smutna jakby i niepewna, ciągnięta przez córeczkę w nieznany świat.A myśmy obie szły wówczas zachwycone, ufne i oczarowane, jak dzieci. Z usmiechem na ustach. Z pragnieniem by to się nigdy nie kończyło...Ale dzieciństwo, jak i ufnośc w dobry los w końcu przemijają. I ścieżki na groblach się kończą czasem wodami nie do przejścia...

Margarithes pisze...

Mój syn wrócił od babci,

i widzę ruch w jego głowie, odpowiada

wakacyjne znajome mamo!

trudno mu, ciężko na sercu

Magda Spokostanka pisze...

MARYSIU - mała, pięcioletnia Weronika "zakochała się" w 15-letnim synu sąsiadów. Wszyscy robili sobie z biednego Stacha niewybredne żarty, bo Wer. bez żenady i żywiołowo okazywała swoje uczucia :)
Bardzo ciekawy jest dalszy ciąg tej historii. Stach najpierw umierał ze wstydu i uciekał przed Wer., ale parę lat później zaczął do niej pisać urodzinowe smsy, a nawet przyjeżdżał konno pod okienko, z bukiecikiem kwiatów i wymiętoloną karteczką z życzeniami. No wow!!!
21 - letni Stach broni jeszcze czasami Wer. przed internetowymi atakami, pisząc - kto jej dokuczy, będzie miał ze mną do czynienia!
Tak, Marysiu, żadna matka nic nie poradzi na tę bezradność, ale trzeba być obok żeby wesprzeć i pocieszyć.

OLGO - Twój obrazek o wiele piękniejszy

MARGARITHES - czemu latem serca otwierają się na oścież? Nie tylko u dzieci ...

Ściskam Was!

Margarithes pisze...

Ciepło, czas, który spędza się poza domem

rezebrane ciała, takie tam

jola pisze...

Magdo pozdrowienia śle do Waszego domostwa i uściski dla Weroniki :)

Magda Spokostanka pisze...

MARGARITHES - no właśnie, takie tam :)

JOLU - niech się Wam darzy! Ściskam serdecznie!

Ania M. pisze...

Mojej starszej, gdy miała 6 lat, spodobał się chłopiec z klasy licealnej, w której uczyłam.
Ja - głupia - powiedziałam o tym, żartem, w klasie.
Ona nie może mi tego zapomnieć.
Strasznie żałuję. Potraktowałam ją jak niemowlę, o którym opowiada się znajomym, o nowych słówkach, umiejętnościach itd.
A to już nie był ten moment...
Ale nie cofnę tego.

Magda Spokostanka pisze...

Wiesz Aniu, za każdym razem, gdy piszę coś o Weronice lub publikuję jej zdjęcie, mam taką zimną myśl - czy wolno mi? Ona wprawdzie jakoś tam "autoryzuje" te wpisy, ale czy po latach jednak nie będzie miała żalu? Nie wiem ...
Nie cofniesz, więc wybacz sobie. Nic lepszego już nie można zrobić. Każdy ma mnóstwo takich spraw nie do cofnięcia.

Ania M. pisze...

Ja wiem. Ale Ona ciągle to pamięta.
Tyle rzeczy chciałabym zrobić inaczej.

errata pisze...

Bezradności zrodzonej z nieodwracalności ...Kary.