sobota, 27 lipca 2013

gorące ziarno



źródło net


Płonie niebo.
Kombajny ścinają Południcom włosy przy samiutkiej skórze.
W skaleczone miejsca sypie się gorące ziarno.

piątek, 12 lipca 2013

las codzienny






















Strzeliste sosny. Gorące piaszczyste dukty i wszechobecny zapach żywicy. Oślepiające smugi światła.
Skidery LKT i pilarze odpoczywają przed zimą. A że coś tam, od Lisiego niesie, ee tam, wydawało ci się.
Najczęściej chodzimy szlakiem starej buczyny,  niemieckich przydomowych świerków i sadów pigwowych.
Ludzie z Wrocławia mówią wtedy, no już wystarczy, tu tak ciemno i ponuro, wróćmy do tego świetlistego lasu.
Dobrze.








środa, 3 lipca 2013

tak





Tak, to wstrząsające odkrycie - być jedną z wszystkich. Tyleż samo uwierające i niechciane, jak radosne i niosące ulgę. 
Z łatwością wsiąkam w nowe miejsca i nowe środowiska. Czasami myślę, że mogłabym mieć na imię Yassera (dzięki Aniu W.)  Nowe miejsca przyjmują mnie bez walki, nie biorąc daniny z autonomii.  A może tylko nie byłam w miejscach, które odrzucają tak mocno, że nie można oddychać? Albo zjadają i wypluwają produkt tożsamy z otoczeniem?
W sumie jest mi łatwiej żyć, ale zostałam pozbawiona tego poczucia, które mówi - tylko tu jesteś u siebie, to twoje jedyne właściwe miejsce. Czekało na ciebie. Czytam o tym - Wy to macie. 
Wczoraj zadzwoniła do mnie sąsiadka i przejechała mi po uchu serią z karabinu maszynowego.  Od dwóch lat już co nieco  rozumiem, więc z tego potoku słów  wychwyciłam - spotkać ... w połowie drogi. Była bardzo zdenerwowana i chciała żebym natychmiast zdiagnozowała charakter wysypki na jej plecach. Przychodzi do mnie, nie dlatego, że jestem lekarzem, tylko dlatego, że jestem inna. Ta inność ją uspokaja. Bo jestem inna, ale swoja. Przynosi dużo truskawek, "od których robi się jej niedobrze" i opowiada o swoich największych lękach. Na przykład o zalesianiu pól uprawnych. Śni jej się las podchodzący pod okna domu, upał i susza i pożar. Wtedy już nie ma ucieczki. Jezuuuuuu!
Ja jej opowiadam o klaczy sąsiada, jakie ma ładne imię - Taka Bądź i że na pewno do śmierci dożyjemy, bo nie da się inaczej. Ona się uśmiecha, bo wie, że ja też się boję.
Pokazując mi plecy, niby mimochodem obnaża również przód, tłumacząc dlaczego nie nosi biustonosza i że tu, ooo tu, właśnie wczoraj znalazła kleszcza. Trwa to dosyć długo. Jest niesamowicie. Trochę chce mi się śmiać z zażenowania. Nie wiem czy mam się przyglądać z uwagą, czy udawać, że nie widzę.
To nie był film.
Wiem przecież, że jestem jedną z nich. To jest dobre. Niczego mi nie odbiera.
Nareszcie jestem cała.

PS - oni to ludzie. Ze wszystkim najgorszym i najlepszym, co tworzy człowieka. Z całym mułem i grzechem i ptakiem na niebie.
Nie chodzi mi o mieszkańców wsi!