sobota, 25 stycznia 2014

Z przyczyn wiadomych - maluśkie pranko :)


 Żeby nie było, że wciąż tylko kot i kot.
 Z przyczyn wiadomych - maluśkie pranko
 Słodki kiczyk, czyli szczyro prawdo








A poza kotem i praniem, to ... przyszedł do nas pies i ... kurna ....  został.
Ja bardzo nie chcę mieć dwóch psów, ale mam wrażenie, że jego to nic nie obchodzi.
Pies cieszy się jak idiota. Paweł też się cieszy. Weronika olewa.  Ja robię żarcie, chodzę na spacery i wyjmuję jamnika leśniczego, z gęby psa.
Ogłoszenia u sołtysów, w wiejskich sklepach i na fejsie, nie pomogły odnaleźć właściciela, zatem pies dostał imię - Klaus Mittwoch.



środa, 8 stycznia 2014

Gdzie jest kot


No więc, okazało się, że mnie ów kot  nie uczula. (jak to możliwe?!)
No więc, zamieszkał w domu.
No więc, ja się wciąż denerwuję jak go nie widzę. (wy też tak macie, czy to przechodzi?)
No więc, ja go szukam. (idiotka!)
I on się znajduje
Ona się znajduje.
                                                                         







Czy nie uważacie, że ma ponurą twarz? Może to od tego ciągłego znajdowania?

piątek, 3 stycznia 2014

MAPA. Na północ



Andrea Kowch


Gdy się jest psem, nie kładzie się głowy na północ. Łączy się pysk z ogonem i zamyka dostęp. Człowiek jest głupszy od psa. Piszę o sobie.
Północ jest najtrudniejsza. To tam z zakochania kupowaliśmy dom. Nie patrzcie przez te okna, powiedział mały syn poprzednich właścicieli. Za  stawem mieszka zły człowiek. 
To takie nudne, że zawsze się chce tak samo, żeby już nie był taki zły. Nie wściekaj się, To się nie może udać. Jest tak zrobione żeby się nie udało.
 Na początku on mięknie, bo bardzo tego potrzebuje. Patrzysz jak siekierą wyrąbuje przerębel, lód gruby, mocny. Wiadomo, na północy tęgi mróz. Krowy piją powoli, bo gęsta woda parzy gardła.  Nie przepychają się, każda wie kiedy może.
 Magduuś, idź już do domu, tak bym nie chciał żebyś zmarzła. Obcy człowiek ci tak mówi, Magduś i przeciąga to uu, aż trzeba szybko iść. Właściwie nie ma o czym pisać, wszyscy to znają. Jest jakieś najpierw, jest jakieś później.
Każdy żyje jak umie. Jak mu jego pokręcony łeb pozwala.
 Jak mu jego pokręcony łeb każe.
Północny sąsiad jest głodny. To głód nie do nasycenia. Chce sobą zapełnić mapę po brzegi.  Po horyzont. Zaplanował już wszystko jak będzie. Na każdej łące, w każdym cudzym domu. Kupił ostatni wolny skrawek ziemi i zaorał drogi. Można udawać, że to się wcale nie dzieje, że jeszcze się nie dusisz. Pomoże ci w tym twój własny pokręcony łeb?
Dalej na północ, drogą przez Pacholczyk, obok martwego dębu, gdzie nie umiałaś zrobić jak proszono. Musiałaś, cholera, po swojemu! W głębokiej dziurze pośród łanów pszenicy, przez trzy dni ukrywali się ludzie. Dwóch mężczyzn, twój mąż i młoda ładna kobieta - Blue Moment. Bawili się w prawdziwość, to bardzo piękna zabawa. Codziennie garść orzechów, tylko tyle ile się mieści w dłoni. Największą miał Marcin, ale jego strach był jeszcze większy i kazał mu  przytargać ze sobą plecak pełen konserw. I to całe ratowanie życia wysypało mu się z otwartego plecaka, pod nogi tych, co z garścią orzechów. Rany boskie, jaki wstyd!
Przez zboże zawsze szło się w głębokim pochyleniu, delikatnie, żeby kłosy nie falowały. Każdy robił to, czego się najbardziej bał. Nocami pływali w Twardowskim, za nogi łapały ich obrzydliwe śliskie wodorosty. Nie wolno było krzyczeć. Blue pływała nago. Wiecie, czego się bała najbardziej.
W nieruchomej ciszy, przepływali z południowego brzegu, na północny, do krainy o innej nazwie, która była zupełnie taka sama. 
Na krańcu tej mapy, gdzieś daleko daleko, w sumie nie aż tak bardzo, ale Walkowie nigdy tam nie byli i chcieliby chociaż raz zobaczyć, gdzieś tam pomrukuje zielono-niebiesko-granatowo-szaro -czarno-srebrno-czerwono-bure  Morze.