sobota, 26 maja 2012

BUM TARARA aż do końca ...



Akseli Gallen-Kallela


 Wyciągnęłam z piwnicy baaardzo starą  rymowankę.  Rymowankę!  Paskudne wierszydełko.   Marsz      żołnierzyków.
 O matce, co ukochała swego syna nad życie. I chciała być dla niego całym światem.
     I tak się stało.
 Do innych światów go nie puszczała, żeby od niej nigdy nie odszedł.
     I tak się stało.
 Był dla niej wszystkim, mieścił w sobie wszystkie jej marzenia i sny.

 Kochał ją jak umiał i był posłuszny.

 Płynęły lata ...
 Aż którejś upalnej, dusznej nocy, młody mężczyzna usłyszał daleki pomruk wojskowych werbli.  Wraz z nim  przyleciała dziwna piosenka.  Najpierw rozkołysała mu głowę, potem ramiona i nogę.  Nie było w niej ani słowa o mamie.
 Ta piosenka stała się jego jedynym przyjacielem.  Przychodziła zawsze, gdy jej potrzebował.
 Świat wtedy robił się taki lekki.  Taki łaskotliwie lekki i rozhuśtany.
 Układał się  czule u jego stóp ...
 Bum tarara bum bum ....



bum tarara 
bum tarara rara 
bum tarara bum tarara 
bum tarara bum bum 

Maszerują żołnierzyki 
i przestać nie mogą 
maszerują , jak kazano 
zawsze lewą nogą 

Co odpadnie, niechaj leży 
może ptaki zjedzą 
idą idą nieustannie 
lecz dokąd , nie wiedzą 

O kamienie na rozstajach 
zęby sobie kruszą 
idą idą dniem i nocą 
choć wcale nie muszą 

Mróz ich skuwa 
słońce spala 
deszcz wymywa oczy 
ten kto umarł, zaraz wstaje 
dalej dzielnie kroczy 

Tacy piękni , tacy święci 
nikt ich nie prowadzi 
zamiast chleba mają wszystko 
śmierć po włosach gładzi 

Rzuciłbym ja swoje życie 
ruszył z nimi w drogę 
lecz mi mama nie pozwala 
bo mam jedną nogę 

Pójść nie mogę, więc polecę 
żegnaj mamo miła 
krew ucieka bardzo szybko 
nie chcę byś patrzyła 



bum tarara 
bum tarara rara 
bum tarara bum tarara 
bum tarara bum bum bum



Owoce zrodzone z tej miłości, nie miały pestek
 Tak się czasami zdarza.




Przepraszam  Was  za  ten  wpis.  Coś  wylazło,  mimo  całej  zewnętrznej  majowości ...

środa, 16 maja 2012

I did it, because nobody told me, that it was impossible



ogier czołowy Saroyan xx


Rok 1978.  Dwie nieśmiałe i mocno zakompleksione nastolatki wyjeżdżają na wymarzone wakacje. Strach przed nieznanym paraliżuje, ale Prawdziwe Pragnienie nie zna odmowy. Pali ogniem, ciągnie za włosy i jak trzeba, kopie w tyłek.
Kwaterę i wyżywienie opłacili rodzice. Na jazdę konną trzeba zapracować. Tak właśnie miało być i jest to częścią ich marzenia.
Po kilku dniach pracy, w stadninie wybucha afera! Do stajni wpada wściekły dyrektor, zawezwany przez masztalerzy. Główny Koniuszy, przy cotygodniowym, porannym obchodzie, zobaczył dwie dziewczyny, rozczesujące ogon konia z oddalonego boksu.
KTO WAM POZWOLIŁ ZBLIŻAĆ SIĘ DO TEGO KONIA ?!!!
NIE WIECIE, ŻE BOGUŚ LEŻY JUŻ DRUGI TYDZIEŃ W SZPITALU, PRZEZ TEGO OGIERA ?!!!
A TEN NOWY SIĘ ZWOLNIŁ PRZEZ NIEGO ?!!!
Nie wiemy, nikt nam nie mówił, nikt nas nie ostrzegał. Nikomu nie przyszło do głowy, że możemy nie wiedzieć. Nikomu nie przyszło do głowy, że mając zlecone czyszczenie 10 koni z tej stajni, będziemy odwiedzać również tego. A ten akurat był bardzo miły. Pozwalał dokładnie wypucować brzuch i kopyta. I czesanie ogona lubił ...
Ogier Saroyan miał oddzielne pastwisko. O tym, że codziennie się tam z nim bawiłyśmy - nikt się już nie dowiedział. Zdjęcia zostały głęboko ukryte.
Gdybyśmy wiedziały jak potrafi być niebezpieczny, pewnie by się to źle skończyło ...

"Zrobiłam to, bo nikt mi nie powiedział, ze to niemożliwe"
Zrobiłam to, bo nikt mnie nie zablokował słowami, ze jestem zbyt głupia, zbyt tchórzliwa, za mało warszawska, za bardzo krakowska, za chuda, za gruba, zbyt piękna, z taaakiej dobrej rodziny, za młoda i  w ogóle to nie dla mnie ...
Słowa mogą otwierać i mogą zamykać.
Przypadkowe słowa, przypadkowego człowieka potrafią odkryć w nas obszary, o których nie mamy pojęcia.
Bardzo trudno jest używać słów.
Zwłaszcza wobec dzieci.


wtorek, 8 maja 2012

Kruszynki




Na samym końcu, do oktetu dołączyły Kruszynki.  No i po oktecie ...
Kruszynki urodziła Roszpunka. Każdą do połowy, po czym zaległa i wydyszała - a teraz się pomęcz ty.
Już na szczęście się nie boję, pomogłam pięknie, tylko pępowinki wciąż robię troszkę za długie.
Boże, a cóż to za malizny?! Czyżby  wcześniaki?! Już po chwili widać, że wszystko w porządku. Oddychają i popiskują żałośnie jak kotki. Szybciutko wstały i wyruszyły na poszukiwanie wymienia. Potrafią ssać, więc będzie dobrze. Po prostu są Kruszynkami.
Przez trzy dni nie wprowadzałam ich w stado, żeby okrzepły i wzmocniły się. Teraz już bawią się z resztą koźlątek, ale częściej od nich odpoczywają.  Dużo śpią.  Reszka i Run. Ona ma słodką minkę koziej dziewczynki, on - swoje maleńkie ciałko zaopatrzył w spojrzenie ponurego byka. Jakoś trzeba sobie radzić ...



poza tym
           

 kozy ...



kozy i kaczki


kwitną poziomki


jaskółki poprawiają zeszłoroczne gniazda
w szkole ospa ...
kury pięknie niosą jajka


a kogut to straszna świnia ...

środa, 2 maja 2012

nasycanie


To trwa tylko kilka dni - nasycam się.
  Obrazy i zapachy układają się, zwijają w kłębek i zapadają w trwanie.
 Za rok będzie troszkę inaczej, bo ja będę troszkę inna..










 






Uwielbiam suszące się pranie. Trochę mnie to niepokoi, bo fotografuję nawet pranie sąsiadów ...