Mleko się kończy i czas już zapaść w "sen zimowy serowarki", a tak by się chciało jeszcze ...
Przechodzimy już na dojenie co drugi dzień i kozy same sobie schładzają mleko w śniegu :)
Hirschuk zapoznał się dziś ze stadem i zimą.
Narobiłam mu straszliwego wstydu, bo za każdym razem, gdy się przewracał, waląc głową o drogę, ja wydawałam z siebie przeraźliwy krzyko-pisk i biegłam do niego, wołając - Jeeezus Mariaaaa, nic się panu nie stało?! Ten ptasi wrzask, który się ze mnie wydobywa jak widzę czyjś upadek, jest nie do opanowania i żadne treningi nie pomagają.
Boziu, nie wiem czy on jeszcze kiedyś przyjedzie do nas, a ja tak uwielbiam spać w wannie ...
Czy zdążymy do Wigilii ubrać naszą choinkę dwuczubą :)
31 komentarzy:
zazdroszczę Hirschukowi futerka :P [g]
Bezczelnemu fotografowaniu też mówię stanowcze nie, ale pozdrowienia dla pana Jacka, jak najbardziej;)
A ten mały koziołeczek to sama słodycz;) A te oczy!
Szamboniera... jakie ładne określenie ;-) kojarzy mi się z bombonierą (ale jakże inna zawartość) ;-))
Na widok Hirschuka po prostu się rozpłynęłam... ale i mamusia piękna! Szczęśliwa jesteś, że możesz cieszyć się nimi, a mleczko wróci, serowarko ;-))
Ściskam czule ;)
Taką wielką choinkę ubieracie świetnie musi wyglądać jeszcze z dwoma czubkami :)
SERDECZNOŚCI I.
Zakochałabym się chyba w tym koziołku. Pieściła i godzinami się w te jego niewinne oczęta wpatrywała...Dlatego włąsnie nie mogę mieć kóz - przecież one kiedyś dorastają. Kozie dziewczyny dają mleko. A chłopcy? Co z nimi? No właśnie...
My z naszym ,,szambonierem'':) zdążyliśmy zanim spadł śnieg, baliśmy się że potem w razie zasp może wybrzydzać z przyjazdem.
Nasze kozy tez już raz dziennie doimy i chyba trzeba już przejść na co drugo.
Pozdrawiamy Was :)
Choinka jak się patrzy, tylko kto na ten czubek wlezie? No chyba, że jakiś Jacek. Dzień przygód? Pisk? O rany, nazereński, to musiało być cudne. Sery mi zapachniały, nakręciłaś mnie i mam zachciewajkę, ale to dobrze. Cieszę się, że stadko pięknie się zimuje... buzi
I w tej wannie nie zasypiaj
Słońce przytopiło śnieg na drodze do chatki, pod śniegiem lód, ślizgi były dziś w tę i z powrotem, aż musieliśmy zostawić przyczepkę z drzewem, a najtrudniejsze miejsca popiołem podsypać i jakoś dokolebaliśmy się do domu; było ciepło, sąsiadka wyprowadziła kozy na spacer, brykały po śniegu, i mają być koźlęta ... i nie chciało mi się wracać; pozdrawiam serdecznie.
żal szamboniarza ale widać taka karma a koźlaczek - cudny!!!
Dobrze, że się nie wylało. Miałabyś szambonarium...
Albo szamboretum.
O retum!
Szamboniera, szamboretum, szambonarium to prawie jak herbarium. Te z mnie czeka w sobotę, ale na płaskim mieszkam to nie wbije się we wzgórze. Ostatnio wbił się w płot, bo ślisko, a brama bardzo wąska dla szamboniery.
Koziołeczek Hirsz śliczny. Zazdroszczę Ci dzieciaczków kozich. U mnie nie będzie w tym sezonie czarnych diabełków. Serdecznie pozdrawiam
Mieszkamy po sąsiedzku... hmmm, ciekawe czy to bliskie, czy dalsze sąsiedztwo? Kiedyś mieszkałam w Bieszczadach - tam sąsiad się liczy do 100km :)
Ładną mamy zimę, sąsiadko :)))
mnie tez wszyscy nienawidza za moje piskliwe aaaaaaaaaaaaaaa
pomocy, o Boze gdy tylko cos sie dzieje - ale tego nijak nie mozna opanowac - samo jakos tak wychodzi
:)))
Hirschuk wyglada na silnego i zadziore
pozdrawiam
Cudowne Twoje koźlaczki - cudowne!
I dziewczynki, i chłopczyki:)
A odnośnie tematów z szamba wziętych - to ja znam jeszcze szambonurki:)))
Szambelan w gumofilcach sam się prosi o fotki:)
Zimowo, cicho, pięknie. A powiedz, która wsiowa baba nie piscy, a?
Uściski!
PS. Pisk dobrze działa na policję, z akcentem na u, przy: ło Jezuu
A dzie tam! Najlepiej na policję u nas działa niejaki Kulawy. Jak mu się kończą żółte papiery i zawisa nad nim groźba utraty renty. On wtedy się wiesza, co przedtem głośno we wsi oznajmia. W każdym razie lata (o ile można latać na jednej nodze) po wsi ze sznurem u szyi. Policja przylata w try miga.
Nie o to, nie o to. Masz zepsute auto, lub zapomniałaś zrobić przegląd, łapie Cię policja i automatycznie przestrajasz głos na sopran, labidząc na czym świat stoi. Panowie porozumiewawczo na siebie patrzo i ręko machajo. Jechac.
A, widzisz! Cenna rada. Dotąd używałam zaklęcia pt: Co ja głupia zrobiiiiłam!? Tak kwiląco i żałośnie, wiesz. I jaka pada niezmiennie odpowiedź? No, jaka? A taka: Laszego zaraz głupia? I też machajo ręko.
Mały Słodziak jest niezwykłej urody. Qurczę, wszystko co małe jest takie śliczne:)
Z szambelanem dałaś czadu.
Na dojazdówkach mazurskich też masakra, tak ślisko.
Pozdrawiam serdecznie Panią z wzgórza
Przecudowne kozie zdjęcia. Słodkie!
Co do mieszkania na wzgórzu, to coś o tym wiem, u nas też ślisko, ale jak na razie nikt nie musi się do nas wpijać, oprócz nas samych, a jakoś jeszcze dajemy radę.
Twoje piski muszą być zabawne i jeśli tylko Pan ma trochę poczucia humoru, również wobec siebie, to na pewno znów do Was zawita.
Pozdrawiam ciepło.
Oj, pewnie musicie się pospieszyć z dwuczubną, ale jeśli zdażycie, to już sobie wyobrażam jak imponująco będzie się zielona prezentować w wigilijny wieczór!
Zyczę miłego przystrajania!
ŚLEDZIBOWCY - jesteście! Futerko mięciutkie, fajowskie. Musi być, bo w koziarni zimno, hu ha!
KRETOWATA - a mówią, że kozie oczy są diabelskie ...
INKWIZYCJO - oby trwała równowaga między troskami a radością ...
ILONO - jeszcze nie próbowaliśmy :)
OLGO - to trudny temat, dla kogoś, kto nie żywi się zwierzętami własnej hodowli. Sprzedajemy, rozdajemy w prezencie, jak się da ... Niektóre zostały wykastrowane i "ozdabiają" różne agroturystyczne zwierzyńce, kilka poszło do dalszej hodowli (zerknij do posta "sen zimowy serowarki"), reszta pewnie nie żyje.
LOS ALPAQUEROS - kurcze, gdzie te kozy z "nieustającym" mlekiem?
MARGARITHES - wiesz co, darujemy choince ten stres, ona taka dzikawa nieco ... :)
Uwielbiam spać w wannie, uwielbiam!
Słucham muzyki, czytam, zasypiam.
MARIO - oj, dobrze, że nic się Wam nie stało! Ludzie tam życzliwi, to i drewna nie chapną z przyczepki.
To te młode kózki już dzieciate będą?
OLQO - karma szamboniarza - niezły tytuł książki! :)
HANO - yes yes, szambonikum, szambonazjum :)
OWIECZKO - kozie przecież ani ciut nie słodsze od jagniątek!
KAMILO - Boziuuu! Jesteś bieszczadzką dziewczyną?! Mogę być sąsiadką, bez względu na odległość :) Mieszkamy niedaleko dolnego "dzióbka" Drawieńskiego Parku Narodowego, więc trochę jest do Was ...
NEILII - no to mamy tak samo :)
DOROTHEO - kozy są fajne!
Nurkowania nie było :)
PAULINO, HANO - dziewczyny, dziewczyny, a jak jakiś policjant przeczyta? :)
JOLANDO - ze słodyczy wyrastają, ale później też niebrzydkie :)
NATALIO - my już nie dajemy rady podjeżdżać pod naszą górkę, bo jeszcze łańcuchów niet. Na szczęście jest druga droga dojazdowa.
AMELIO - wymiękliśmy :) A niech sobie będzie zielona :)
Jak cudnie i nastrojowo i zimowo-świątecznie u Was!
Lubie tu zaglądać:-)
Hirschuk ma super mordkę i ślicznie te kozy w śniegu wyglądają.
Przygody z szambiarką i mi są dobrze znane, aczkolwiek do nas dojazd łatwiejszy.
Przenigdy jednak nie pozwoliłabym sobie na kąpiel w wannie- cóż to za rozpusta:) nie wiem, czy raz do roku pozwalam sobie na to w domu, generalnie tylko prysznic.
Ale za to jak nocuje w gościach i jest wanna........to wtedy nie ma mnie, znikam! Cudza wanna staje się moim azylem:):):)
Jeśli chodzi o Pana Szambo - Bambo to się nie martw, na pewno odczytał właściwie Twoją troskę. Przyjedzie!
on zawsze przyjeżdza wszak po coś, nigdy - bezinteresowanie :) he he
Jelonek taki zimowy, i futro, i spojrzenie.
I to jest pytanie, które już dawno przyszło mi do głowy- a co z kogutami? nie jecie kogutów? jakoś sobie nie wyobrażam, że jecie kózków, ale i kogutów też... to co z nimi? kto inny je zjada?
KAMELEONIE - dobrze, że zewnętrze zadbało o nastrój świąteczny, bo w domu ani widu ani słychu :)
Cieszę się, że zaglądasz!
MAR - własna, czy cudza, byle tylko się pławić w rozpuście !:) No ... chociaż raz na tydzień ...
Pan Jacek jest niezbędnym elementem tego szaleństwa :)
MEGI - spieszę z odpowiedzią. Otóż nie jemy kózków ani kogutów ani królicy, która się nazywa Pasztetowa Marika :) Mnogość drapieżników powietrznych trzebi nasze kurze stadko i w zeszłym roku tak się rozwiązała sprawa dwóch dorosłych kogutów. W tym roku jest problem - Weronika "wylęgła" nam osiem kogutków! Jeden, powoli upodabnia się do kury, ale to może być przemyślana strategia, drugi zwany jest Grającym Kogutkiem Weroniki i pewnie zostanie. A resztę obiecaliśmy leśniczemu ...
No i takie to jest, widzisz sama, do d..., bo przecież jemy mięso "cudze" i "anonimowe". Nie umiem tego uczciwie rozwiązać. Kiedyś, przez ok.5 lat nie jadłam mięsa i wtedy było ok.
mam to samo, w sensie, że z trudem przychodzi mi przyrządzić, a potem zjeść mięso, ale przemielone i na wychodnym jem:-/
nazywam to hipokryzją. Ale jeżeli chodzi o ciebie, to prostu ucieszyłam się, że nie jesteś idealna:-)))
A do niejedzenia mięsa jestem zdemotywowana, bo Weganie mówią, że to nic nie da- przemysłowa hodowla mleka i jajek jest równie okrutna, co produkcja mięsa, a małym kogutkom robi się holocaust. Poza tym jestem na tyle duża, że wiem, że ludzie nie przestaną jeść mięsa, a oni nie wiedzą (chyba).
Wiem, własne spokojne sumienie jest bezcenne.
Ale też mam z tym słabo i jest mi źle.
hm.
A czemu Ty nie masz oczyszczałki ekologicznej? No chyba, że wolisz, że Cię Pan Jacek odwiedza :P Chcesz na priv przepis na oczyszczałkę? Widziałem jak sąsiad, uczony inżynier robił. 2x na 10 lat szamboautobus potrzebny. Ach, septifos potrzebny, zakaz domestosa, tylko cytrynka i sól do zlewu.
Prześlij komentarz