wtorek, 12 sierpnia 2014

O!


nocą w naszej szafie coś szura i piszczy
ociera się o deski
cichuteńko gada
dwa łaciate, jeden rudy
i jeden prążkowany
O!

poniedziałek, 14 lipca 2014

MAPA. Na zachód



Po lepsze życie poszła i
wzięła siebie całą.
głowę na karku
oczy do patrzenia
uszy do słyszenia
duszę na ramieniu.
Woda ją przyjęła i uniosła
ziemia nie usunęła się spod stóp
wiatr nie porwał
pies nie ugryzł
ogień nie spopielił jej serca
miłość też nie.
Dobrze jej było.

(to tylko banalna piosenka, ale jeśli chcecie, możecie sprawić, że stanie się prawdą) 

Dopiero gdy buchnęła jej nagle krew z nosa, to sobie pomyślała - o cholera jasna! Mimo jasnej cholery krew była ciemna, buraczana, jak aksamitne zasłony w babcinym mieszkaniu na Nowowiejskiej. To właśnie tam, za podwórkiem, rozciągało się szaleństwo zdziczałych ogrodów. Gęstwina Chaszczy nieprzebytych, pociętych wąskimi ścieżkami niczym wąwozami, ze ścianami tak wysokimi, że nic a nic nie pomagały jej sarnie wyskoki w górę i jeśli nie nadążyła za Jurkiem, to sam przekraczał granicę i znikał w anekumenie. Za Chaszczami posapywało miasto i tam nie wolno było, bo nie.
Któregoś dnia, niezmienność rzeczy została naruszona. Od strony miasta nadciągnęły wielkie koparki i doszczętnie zryły anekumenę. Ziemia drżała, a wraz z nią, drżały małe serca. Jurkowe zachłysnęło się zachwytem, bo z patrzenia na wielkie maszyny spłynęła na niego nieznana moc, migocząca i łaskotliwa jak srebrne kuleczki. Naprężała jego chudziutkie mięśnie, oplatała myśli, całowała w czoło, znienacka wpadając do majtek.
 Jej serce, było skręcone z rozpaczy. Okazało się, że nikt poza nią nie ukochał tak mocno Chaszczy, nikt nie wiedział czemu codziennie płacze i wysiewa kropelki krwi z nosa na ścieżki.
Czas płynął szybko. Łzy wyschły, z zasiewów nie wyrosły czerwone kwiaty ani nic innego. Chaszcze otrzymały nową nazwę. Teraz nazywały się Pewex.
Można tam było kupić szampon o zapachu więdnących hiacyntów, również gruszkowe mydło Gessy, które zrobiło furorę nad morzem. Chwilę później  Kate Bush skończyła 21 lat, czas był piękny i pełny. Tradycja krwawień z nosa urwała się i wszyscy o niej zapomnieli. Dopiero rok 2011 przywrócił ją do łask i odtąd panowała znów sprawiedliwie i nieprzerwanie. Przełom maja i czerwca to właśnie wtedy.
Nie mogę się powstrzymać żeby nie wspomnieć o pewnym zdumiewającym zjawisku, (ona mnie o to codziennie pyta) że jedni sąsiedzi zapraszają innych sąsiadów na obiad. Dlaczego to robią i po co? Czy to jest przyjemne? A może wtedy słychać ten straszliwy zgrzyt, gdy rdza się osypuje ze zwrotnic, a w głowie wszystko krzyczy nie! nie! nie?, a w sercu wszystko krzyczy tak? tak! tak! i pociąg wpada na tor zarośnięty jeżynami, czarny sok się rozpryskuje na boki, wszystkie koniuszki języków, tzn. jeden koniuszek tak naprawdę, zaczyna delikatnie zlizywać kropelki nieznanego smaku z ręki. O ten smak chodzi. Może ona się kiedyś dowie jak to jest.

Kate Bush ma już 56 lat.
 Pozwolimy teraz tej historii powolutku rozpłynąć się i zniknąć, a ona, taka niewidoczna, będzie trwać i trwać i trwać.
Na zakończenie piosenka dla Was, dla Kate, dla Kylie i Magdy.
Jeżeli uda się nie myśleć o tekście, (a jest to trudne) to wyraźnie słychać wszystkie wiadukty, skrzyżowania, zwrotnice i mijanki pociągu, który odnalazł nowy tor, tak bardzo nowy, że nie zdążyliśmy go jeszcze popsuć swoimi wyobrażeniami.


ps - ta część mapy to spontan bez poprawek. Sensu tu nie warto szukać, no chyba, że się sam zrobił jak alikwot jakiś :)

sobota, 14 czerwca 2014

test na nieśmiertelność




Maleńka cwerga, zwana Czarnogłówką, niewiele większa od gołębia. Kurka kieszonkowa i naramienna. Odważna jak lew, wspaniała matka i doskonały łowca.
Widziała wiele siostrzanych śmierci, przeżyła sporo ataków jastrzębi, nocnych skradań tumaków i podchodów lisich. Tylko ona jedna została z gromady kur sprzed kilku lat.
Więc nieśmiertelna, bo jak inaczej.
Wczoraj, w jasnym spokojnym dniu, porwał ją lis. Z pyska zwisała mu bezwładna szyja kurki i sterczało wygięte w bok skrzydło. Nasz przeraźliwy krzyk zatrzymał go na moment. Zanim zdążyłyśmy podbiec, przygniótł ją pyskiem do ziemi, poprawił chwyt i niespiesznie odszedł. Obydwa psy spały w domu i miały wszystko w zadzie. Zaspany Klaus wybiegł nareszcie, ale jako niekumaty pies miastowy, nie bardzo wiedział co ma zrobić. Niemrawo ruszył tropem lisa i po chwili wrócił do domu. Na środku podwórka została kupka ciemnych, kropciatych piórek.
No i tyle.
Czarnogłówka wróciła dopiero dzisiaj. Nie, nie ciągnęła za sobą zabitego lisa, bo nie bajka to, tylko prawdziwa opowieść.





czwartek, 12 czerwca 2014

LE QUATTRO VOLTE



LE QUATTRO VOLTE

Zasiew i przenikanie bez końca.
 Piękny.

Uściski ze szczególnym pasterskim pozdrowieniem   GOAT MIT UNS!
Pozdrowienie do dowolnej modyfikacji.


PS. A gdyby ktoś jeszcze capry-sił, że za mało, to można sobie zaaplikować "Goats", ale to już zupełnie inna bajka.


czwartek, 22 maja 2014

Tam gdzie rosną poziomki


Mój dom jest otoczony dywanami kwitnących poziomek..
Gdy wieszam pranie, brodzę w poziomkowych kwiatach. 
Poziomki są wszędzie.






Gdy byłam małym dzieckiem, poziomki zawsze były gotowe. Czekały na mnie w Witowie, od razu czerwone. Całe pięterko góralskiej chałupy nimi pachniało. I mama też.
Tamte poziomki wcale nie musiały kwitnąć, powstawały przecież z maminych czarów.
Te dorosłe nie znają zaklęcia.

Gdzieś się to wszystko zaczęło.
Każdemu inaczej.




środa, 7 maja 2014

Czarnuszka i Cząber w prezencie


Przy takiej serdecznej grupie wsparcia, nie mogło być inaczej!
Oto Czarnuszka i Cząber, których miało nie być.
Weterynarzy było dwóch - ojciec, specjalista od przeżuwaczy, z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem typu "wiedza+oko+ręka", tradycjonalista nie przepadający za nowinkami i jego świeżo "inicjowany" syn, który chętnie wspiera się techniką. W użyciu były różne macanki i usg.
Co się stało, co zawiodło lub co zwiodło, pewnie nigdy się nie dowiemy.
Nadal ich lubię :)

Czarnuszka

Cząber i mama Murka-Mural

zabawa w "Raz dwa trzy, kto ma kreskę, ten patrzy!" :)

czwartek, 1 maja 2014

Dzieci brzydkiego ojca


Jeszcze nie wszystkie, chociaż kwiecień się skończył, a wraz z nim rodzenie kwietnioków.
Przedstawiam Wam dzieci brzydkiego ojca :

GRYKA

ŁAN (i zarazem ONE)

JASKIER

CHABER

ucho  ŁUBINA

LUCERNA

MANNA

MIRT



W kolejce czeka jeszcze Klementyna, a więc pewnie kolejne trojaczki ....  łaaaaaaa!

I jeszcze przed nami bardzo smutna przeprawa. Wywołanie porodu u Murki-Murala, której ciąża obumarła.
Wczoraj dostała pierwszą dawkę, ale w ogóle na nią nie zareagowała. Dzisiaj druga.
Po raz pierwszy narodziny nie będą hymnem na cześć życia.




ps 1 - ojciec Weroniki nie jest bardzo brzydki :)
ps 2 - czy ktoś chciałby kwietnioka?
ps 3 - cały czas czuję, że w tej martwej ciąży rusza się koźlątko ....