W Trzecim Dniu jechaliśmy wolno, bo wszystko bolało. Lepiej się szło, tylko młodziak tego bardzo nie lubił, szarpał się i miał ucieczkę w oczach. Uciekaj sobie jak chcesz, kto cię będzie tak lubił jak ja. Delikatna angielska skóra, cała w bąblach od ugryzień. Swędzenie nie do wytrzymania zmuszało go do dzikich wyskoków i gwałtownego ocierania się łbem o mnie.
Bolała mnie mocno głowa, ale myśli były czyste i bezbolesne. Mężczyzna obok, był mi wywróżony, więc miałam trochę łatwiej. Ja jemu nie, więc wciąż myślał, jak to się mogło stać.
Nie było w nas miłości, nie było jeszcze nawet zakochania. To tylko seks wisiał w powietrzu, zalegał w spojrzeniach, wydawał się niemal koniecznością. Z owej konieczności trzeba było kłaść się w trawie, mieć coraz bardziej zielone kolana i pełno mrówek we włosach. Ja byłam zbyt nieśmiała, a on zbyt pewny siebie, albo może odwrotnie, już nie pamiętam. Konie zazwyczaj pasły się spokojnie, nie uwiązane, bez pęt. Młodziak tylko raz uciekł i sam wrócił.
Zdrada była potrójna. Jego i jego i siebie. Siebie. Coś przesunęło się i nie mogło wrócić na miejsce. Za uchyloną zasłoną nie było wcale ciemnej otchłani, było zwyczajnie. Ta sama łąka, ten sam upalny dzień. Przesunięcie nie uwierało.
Bolał go spalony słońcem kark, więc powiedziałam usiądź przede mną i długo, delikatnie zmywałam gorący kurz. Później powoli nakładałam roztopiony krem. Nie chciał wstać, mówił - nie poznałem tego nigdy wcześniej, nie wiedziałem, że tak można.
Ta dobra chwila została dodana do całości.
Na fejsbukowym zdjęciu, po latach, ma spokojne oczy, żonę i dwoje dzieci.
Pozostał tylko ten straszny żal, że świat się nie przewrócił, że to wszystko było zbyt łatwe.
Kara przyszła mocno spóźniona. Dosadna i nieodwracalna.
Tak mało finezyjna, że zniesmaczył mnie mój własny brak polotu.
46 komentarzy:
mąż to czyta?
To tak osobista i poruszająca opowieść, że nawet nie będę próbowała tego komentować
czuję dreszcz......
SĄSIEDZIE - Zna mnie ode mnie, nie z postów. Wie, że "piszące ja" nie jest dosłowne ze mną.
Sąsiedzie, toż to historyje stare jak świat, zdystansuj się :)
JULIO - nie traktuj tego dosłownie. Lub traktuj, jeżeli tak lepiej.
Chodziło o ten dreszcz i chwilę zastanowienia. Nikt nie zna siebie do końca ...
Przepiękne.
:*
O tak, dreszcze przeszły. Dosłownie czy też nie.
Zdecydowanie nie lubię przewracających się światów, no chyba, że są to światy z zamierzchłej przeszłości. Te wspominam z błyskiem w oku i krew jakby zaczynała żywiej krążyć.
Twoje opowiadanie to perełka i odnajduję w nim wiele zachwycających momentów. Niepokoi mnie tylko końcowy "brak polotu" i mam nadzieję, że to już przeszłość. Każdy z nas nosi w sobie rzeczy wstydliwe, niechlubne, takie o których chciałby zapomnieć. Są to historie z gatunku tych najgorszych, tych których sobie nigdy nie wybaczymy: za brak polotu, za chwilową słabość, za rezygnacje i poddanie się.
Myślę, że właśnie dlatego - w skutek niewybaczenia sobie - będą dawne sprawy z nami do końca, jak niezagojone blizny.
Ja staram się nie pamiętać i tylko czasami powraca do mnie cierpienie jakie zadawałem bliskim osobom, najbliższym przyjaciołom, domowym zwierzętom, tym którzy mnie kochali. Bardzo dużo się tego nazbierało i gdybym był sprawiedliwy wobec siebie i inych, to nie mógłbym już spoglądać w swoją twarz. Na szczęście oni mi chyba wybaczyli, a to, że ja sam sobie nie potrafię to inna historia. To takie małe prywatne piekło które w sobie noszę.
pozdrawiam serdecznie
Jeśli przypadkowe spojrzenie w fejsbukowy profil wywołało owe reminiscencje to ok. Jeśli odwrotnie, to już bym nie był taki "zdystansowany" :P
W każdym razie "to podejrzane" (pingwiny z Madagaskaru)
Tajemnice wywołujące niepokój, budzące wspomnienia . Kto ich nie ma . Czasem się zacierają w pamięci, czasem wracają z rozczuleniem przypomniane - bo życie płynie. Kochana M... przecież jesteś żywa , dlatego je masz. Serdecznie pozdrawiam - Jola W.
auć
....
M. piszesz u siebie rzadko, ale kiedy to robisz powalasz na kolana.
I długo nie można się podnieść.
Jak to możliwe, by pisać tak dogłębnie o emocjach nie nazywając ich wcale?!...
Jak pięknie splotłaś obraz koni z wolnością i ceną, jaką trzeba za nią zapłacić.
Wywołałaś u mnie serię obrazów. Choć nie tak kolorowych jak Twój.
To jeden z piękniejszych tekstów, jakie czytałam... Dziękuję!
Przeczytalam juz cztery razy i za kazdym mam inne wrazenia a moze takze wlasne wspomnienia, ktore czytajac wrocily ...bo pewnie wiekszosc z nas ma gdzies tam w zakamarkach jakies podobne, Ty to opisalas jak tylko Ty to potrafisz. Piekny tekst! sciskam serdecznie
Młodość rządzi się swoimi prawami...a raczej hormony rządzą Nią...
zniesmaczenie powiadasz...niekoniecznie! to była piękna chwila, taka spontaniczna i czysta, ani odrobiny obojętnosci czy wulgaryzmu... młodość, po prostu, i cudowne okoliczności przyrody
Enigmatycznie, mrocznie... i te mrówki, hm.
Elektryczne. Potężne. Znajome.
Ja swoje elektryczne wycofałam z obiegu, wyparłam.
Teraz szarpnęło mną, że to też, a może przede wszystkim moje.
Ważne, że tak napisałaś. Strzeliło.
Bije erotyzm , napięcie.
Czyżby było czegoś Ci żal ?
Często wracasz do tych chwil, zauroczenia.
Brak polotu ? Czy na pewno ?
Za co ta kara?
Tyle pytań bez odpowiedzi....
A bo wiesz, Magdo, ja już przeczytałam wszystko, jak tylko ukazał się wpis, i potem jeszcze raz, i jeszcze raz ... i przestraszyłam się ... że mogę coś źle odczytać, zbyt dosłownie ... jakaś taka grubo ciosana jestem, zero subtelności ...
Piszesz Magdo "nikt nie zna siebie do końca". No własnie. O tym chyba jest ten tekst. Czasem jakis promien słońca, czy lisc na twarzy wywołuje w człowieku wieksze wrazenie, niz to, co wydawałałoby sie, że powinno wywrzeć. Jakbysmy byli postaciami z komiksu i robili to, co ktoś za nas narysował. W dymkach zawarł.
Zaskoczyłaś siebie łatwościa z jaka to wszystko się stało. Bo świat sie nie przewrócił, ziemia nie zadrżałą od jakiejś siły uczucia. Tylko te zielone kolana były i ta czułosc spokojna, gdy mu ten krem na kark nakładałaś. A poza tym naprzód. Dalej w lata, ktore przyszły i przeniosły Cie w nowe światy. A teraz to wspomnienie z dawnego świata. I kara, spryciula jedna...Ona zawsze sie doczeka swego czasu. I dopada, gdy już zapomnimy nawet za co.
Magdo! Ten Twój tekst porusza i daje do myślenia. Jak zawsze zresztą!:-))
Jak zwykle...dotykasz do żywego...
Może dlatego...., że też mnie coś (ktoś)...kiedyś....
pozdrawiam serdecznie....
Kiedyś dawno poprzesuwałam parę rzeczy tego typu i już nigdy nie wróciły na miejsce. Gdy przesuwałam, nie zdawałam sobie z tego sprawy, bo przesunięcia uderzyły w niego, dopiero po wielu latach, we mnie. Wtedy dotarło do mnie, że przesunęłam miłość.
Kara była dotkliwa. TAKA miłość nie wróciła już nigdy więcej.
ANIU - dziękuję
URBI - mam nadzieję, że to jest dobre
ZENZO - bardzo Ci dziękuję. Ty wiesz. Nie jestem sprawiedliwa - patrzę w lustro.
SĄSIEDZIE - :)
JOLU - tak ,jestem żywa, ale byłam przekonana, że inna.
J. - to niepodobne!
ALCYDŁO - to ja dziękuję. A z tym pisaniem, to proste, ja nie umiem inaczej :)
GRAŻYNO - dziękuję. Ja też to czytam za każdym razem inaczej. Czasami nawet się uśmiecham do siebie.
MAMO MAMINKA - wiesz, ani za bardzo młodość ani hormony. Nie da się tak usprawiedliwić. Bardzo się cieszę, że zobaczyłaś tam coś pięknego.
INWENTARYZACJO KROTOCHWILI - a ja rozczarowana mrocznością :)
KATACHREZO - mam nadzieję, że nie boli. Albo nie boli bez potrzeby.
ZOFIJANNO - bardzo żal, najbardziej "przesunięcia".
Kara za zdradę.
MARYSIU - tak się poczułaś, bo dobrze przeczytałaś. Gdzie grubo ciosana! No co Ty? Przestraszyłaś się własnej szczerości ...
OLGO - tak, dokładnie o tym jest ten tekst. O utracie złudzeń.
TUPAJO - nie popsułam niczego?
MAR - oj, Mar ... A ja wciąż wierzę, że da się tę zardzewiałą zwrotnicę przesunąć na właściwe miejsce. Chyba, że to miejsce nie było nigdy prawdziwe ...
Bardzo Wam dziękuję
doknęło jakiś strun, które od jakiegoś czasu spokojnie pokrywały się kurzem i dobrze, chyba czasem trzeba sięgnąć do trzewii..
Bardzo piękne i emocjonalne.
Hi, hi, ale Cię Sąsiad posumował : )
Mam nadzieję, że piszesz coś większego, dłuższego, czym się nie chwalisz, dobrze wiesz o czym mówię. Wiem, że tak. Ale jeśli się mylę, to będziesz się kiedyś gęsto tłumaczyć z talentów, rozmienionych na drobne.
Kochana M ... , mam nadzieję że nie jesteś zawiedziona sobą ?
Prawdziwa , zaskoczona swoją innością ale jednak wspaniała - chyba nie masz wątpliwości ?
Cieplutko pozdrawiam - Jola W.
Musi być kara?
CAMPANULE - nie wiem czy to coś zmienia, ale czasami trzeba.
NATALIO - dziękuję
ŁUCJO - ekhm ekhm ... :)
JOLU - byłam strasznie zawiedziona. Już się pogodziłam ze sobą.
ANETO - myślę, że nie musi.
Ale jak się ktoś domaga symetrii, to jest.
UŚCISKI!
Mrocznie, niebezpiecznie. Każdy ma jakieś wielkie, głęboko ukryte tajemnice, chwile zapomniane niezapomniane.
Odgrzebujesz szuflady, rozumiem, chociaż dla dobra wszystkich gumkuję takie emocje i nie wracam do nich, pękające, swędzące - tak bym je określiła. Te wspomnienia
Chyba każdy nosi swoje szpile pod skórą. Ta opowieść bardzo zmysłowa i pięknie napisana.
M. !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
(czyt. robisz mi pauzy w świadomości i pod nią)
P.S. Lubię komentarz Sąsiada :D
To była podróż na koniec świata.
spaleni słońcem, jedyni.
Magda Spokostanka? fajnie :)
piękne.
GAJU - pewnie lepiej, gdy zapomniane
MARGARITHES - bardzo potrzebowałam się dowiedzieć, czy ktoś zna taki rodzaj "przesunięcia".
MIRABELKO - dziękuję
JOLU SZYMAŃSKA - nie strasz mnie :)
MEGI - a później był powrót z końca świata, ale o tym się już nie pisze ...
SCHRONIENIE - przy jakichś klikaniach googlowskich zaginęła M. Podobno można to odwrócić, ale w sumie spokostanka jest spoko :)
Dzięki.
CIEPŁO ŚLĘ!
najbardziej mi się podoba to, że się przesunęło i nie chciało wrócić na miejsce :)
kary zawsze przychodzą. albowiem taka jest Zasada, która ktoś wymyślił nie dla siebie.
Przesunęło się, ale nie uwierało. Nie wiedziałam, że tak można, nawet we snach ;)
Pięknie napisane. Pozdrawiam :))
EMMO - zasada, porządek, ład - no właśnie ...
WERONIKO WE - to przerażające, że tak można. Też nie wiedziałam.
POZDRAWIAM PIĘKNIE!
Świetne.
Magda Spokostanka... nieznajoma i okazuje się, że znajoma ;) Na tyle, na ile można kogoś poznać z jego pisania. Wspominałyśmy Cię czule na zlocie blogiń ;-))
Najbardziej poruszył mnie fragment, gdy wcierała mu krem w spalony słońcem kark... dobra chwila. To dobrze, że miał spokojne oczy na fejsbukowym zdjęciu, nie chciałaby dla niego złego życia. Tak sądzę.
Ściskam Cię.
PIOTRZE - dziękuję!
INKWI - ja nie umiem rozmawiać i myślę powoli. Co to będzie jak się wszystkie spotkamy?:)
Tak, małe dobre chwile, wypływają na powierzchnię.
POZDRAWIAM WAS PIĘKNIE!
Chciałabym to przeczytać z papieru - moja skostniała natura chce książki! Chcę ołówkiem podkreślać i stawiać w niej wykrzykniki! chcę uszyć dla niej zakładkę z eleganckim chwostem. Chcę otwierać i zamykać i pilnować, żeby ręce były czyste!... i wąchać. Książki są przede wszystkim do wąchania.
KAMILO, no jakże to tak? Jak fala emocji opada i schodzą z twarzy rumieńce, to wiem, że zupełnie nie potrafię.
Takie komentarze, jak Twój, pozostawiają dreszcz pod skórą i niech on drąży i nie daje spokoju ....
Dziękuję!
Czytałem dwa razy, tak było trzeba. Piękne. I te kolana zielone, i te mrówki we włosach :)
TATO KTÓRY PISZESZ - bardzo mi się podoba - tak było trzeba.
Dziękuję!
Dziękuję.
Prześlij komentarz