piątek, 10 grudnia 2010

Im dalej od ludzi, tym bliżej do ludzi....

To taki  paradoks widoczny na hubach ( tak się tutaj nazywa wygnajewo, czyli zadupie)
Na wsi jest jakoś bliżej do życia,  tego wyznaczonego porami roku i fazami księżyca, a ludzie też nie pytają czy można, tylko przychodzą.
Śmierć też jest bardziej naturalna, mocno oswojona.
Cieszę się, że moja stara kobyła, tu właśnie zakończyła żywot. Przywlokłam ją tutaj  ideologicznie, bo w myśl mojej ideologii, miała być ze mną do końca swoich dni ( tu przydałaby się emotka wielkiej dumy ) Gdzie ja, tam i ona. Teraz wiem, że był to czysty egoizm, w którym liczyły się jedynie moje uczucia, jej o zdanie nikt nie pytał.
Ale o ludziach miało być. No więc na drugi dzień po jej śmierci, zajechał do nas taczkami syn sąsiadów, jeszcze niezbyt dobrze poznanych. Na taczkach tajemniczo poruszał się duży worek. A w nim.... dwie cudne nie białe gęsi! Gęsi pocieszycielki po stracie konia!
Hej ... jakimiż to drogami podążają myśli ludzkie ... Piękne to!
A jak nam się woda skończyła w studni ( jako mieszczuch zawsze myślałam, że woda w studni jest nieskończona ), to podjeżdżali pod dom jacyś kompletnie nieznani nam ludzie, z kanistrami wody dla nas i ze słowami: aaa bo mówią że wam sie woda skończyła...
Któregoś dnia przyjechał, również nieznany człowiek, z pobliskiej wsi, przywożąc zapakowane w pudełko dwa kotki - bo to na wsi bez kotów nie da się...
Po pierwszej zimie, kilka osób nam powiedziało, że jak jadąc widzieli z oddali nasz dom, to zawsze pilnie sprawdzali czy leci dym z komina. Ten dym w zimie , to sygnał, że domownicy żyją, mają opał i jakoś sobie radzą. Nie mam wątpliwości, że gdyby nie leciał, to mielibyśmy gości.
I tak dalej i tak dalej...
Marzyłam o domu na pustkowiu bezludnym. Wydawało mi się, że mam wielką potrzebę ucieczki i alienacji.

Wczoraj dostałam od starszej sąsiadki rajstopy. Nowe oczywiście, w pudełeczku. W pierwszej chwili się przeraziłam i pomyślałam, o matko, to tak widać, że z nami kiepsko?
Ale już wiem, że nie trzeba nic wymyślać, zastanawiać się, kombinować. Wystarczy się cieszyć, bo każdy prezent, to znowu bliżej.






Gęsi pocieszycielki, Ptyś i Balbina które miały wypełnić miejsce po koniu
 


 





    Kobyłka młoda 
    i zdrowa.






 Już niedługo przed śmiercią.

4 komentarze:

Kontrolerka pisze...

Pięknie tam u Was....będę miała na Was "oko";-))).
Pozdrawiam cieplutko!

Go i Rado Barłowscy pisze...

Świetnych macie sąsiadów. Z takimi łatwiej żyć, ale nie oszukujmy się, I Wasza w tym musi być zasługa. Daliście się polubić! Gratulacje
Go

:) pisze...

Piękne miejsce :) Będę do Was zaglądać.
A czy wiecie może, jakiej rasy są te gęsi? Mają bardzo ładne upierzenie i chciałabym mieć podobne. Białe jakoś mi nie leżą...

Anonimowy pisze...

wzruszyło mnie to o sąsiedzkim pilnowaniu:):)