środa, 5 stycznia 2011

Groch z kapustą

                                                                          

Bardzo lubię wigilijny groch z kapustą ,( tzn. moje kubki smakowe go uwielbiają, wątroba i takie tam różne w środku - trochę mniej...) Moja mama przygotowuje go po mistrzowsku! Ja to straszny leń jestem, ale w tym roku spróbowałam i wyszło nawet nieźle ( według mnie nieźle, bo reszta stada nie miała odwagi jeść )
Ten post miał być taki właśnie tematycznie pomieszany, poskładany z tego i owego, a jednak tworzący jakąś wspólną całość. Tak jak to dzieło lodowe na zdjęciu, które się utworzyło w czasie pomieszania odwilży z mrozem  Z dachu kapało, czyli odwilż. Na dole natychmiast zamarzało, czyli mróz. Groch z kapustą.
I tak się mozolnie, z pojedynczych kropelek i większych chlupnięć zrobiło coś, co jest bez wątpienia rozpoznawalną całością.
Dopuszczam taką możliwość, że nie wszyscy TAK widzą tę ROZPOZNAWALNĄ CAŁOŚĆ i wtedy troszkę się wstydzę... Eeee tam!


Ja bardzo wszystkich przepraszam! Post miał być o:
- zimowej drodze do szkoły
- indoktrynacji w rodzinie i co z tego wynika
- jeszcze o czymś, ale zapomniałam.
Muszę za chwilę pędzić do pociągu i tak strasznie się tym denerwuję, że mi się w głowie i klawiaturze porobiło.
 Wiejska kura domowa wyjeżdża - to naprawdę trudne. Czy ktoś mnie rozumie?

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

ja kudlanka - TAK :)

Grey Wolf pisze...

ja widzę..to jest zamarznięty ogonek grzechotnika! :)..nawracać Cię będą?..a pociąg nie opóźniony był? ;)..a jak kura skończy w rosole!? :D

amelia10 pisze...

Zajrzalam tylko na chwilke na Wasza 27 strone i zostalam... zaintrygowala mnie opowiesc o pewnym domu... i o ludziach, ktorzy go stworzyli. Piekny dom macie, z czerwonwj cegly, stary, dostojny.
Nie popelniliscie zadnego bledu... tylko wybraliscie trudna droge do spelnienia marzen. Tak to juz jest z marzeniami. I dlatego wiele ludzi zarzuca wlasne marzenia, bo trudnosci ich przerazaja i wybieraja latwizne. Ale taki trud sie oplaca, i kiedys napewno zaowocuje, trzeba tylko uzbroic sie w cale poklady cierpliwosci i wytrwac!
A moze jakis maly pensjonacik agroturystyczny w tak pieknym miejscu, bylby niezlym pomyslem na zycie?
Ja przynajmniej mysle o czyms takim w swojej starej chacie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie i zycze duzo wytrwalosci.

Go i Rado Barłowscy pisze...

Obstawiam szyjkę po "O! Nasi tu byli!", żabi skrzek i kokon Aliena. :D Pzdr.

joanna1966 pisze...

ja. rozumiem. jak opuszczam Wzgórze, jadę do miasta i wchodzę do poznańskiego browaru to dech mi zapiera. ze zdziwienia, zagubienia i ze strachu:) tak bardzo bez sensu wydaje mi się to ludzkie łażenie w te i we wte:))) Piękne jest to wasze miejsce na ziemi. Warto było zamienić bezsensowne łażenie na przedzieranie się przez zaspy i dreptanie po lodzie. warto. pozdrawiam:)