Udało się! Pierwszy raz mamy siano tak wcześnie zbierane. W pełnym słońcu, bez kropli deszczu!
Sąsiad bardzo nie lubi świadczenia usług, ale przełamał cuś w sobie i JEST.
To na razie 10 balotów, po mniej niż 200 kg.
W sianie na pewno nie ma,
tych wszystkich prześlicznych kwiatuszków, które Weronika pracowicie znosiła do domu, przed koszeniem łąki.
Wazoniki, słoiki po ogórkach i kieliszki, zajęły ponad pół stołu :)
31 komentarzy:
W tym sianie, prócz oczywistego braku ślicznych kwiatuszków Weroniki, nie ma też mnie! Czy jestem szczerze rozczarowana, bo pogoda za oknem skłania (moją głowę zwłaszcza) ku sianu :D
Zazdroszczę Ci siana, bardzo. U nas leje od ponad półtora tygodnia, a wcześniej przez miesiąc nie spadła ani kropla deszczu i nie wiem skąd ja wezmę dobre siano.
Widzę, że robimy z Weroniką podobne bukiety we wszelkich dostępnych "wazonach". Uwielbiam kwiaty łąkowe. Serdecznie pozdrawiam
Ale pachnie! MMmm:)
Mmmm , czuję zapach takiego świeżego siana.Weronika bardzo dobrze zrobiła. Polne kwiaty to najpiękniejsze kwiaty. Pozdrawiam cieplutko.
Zapach siana - bezcenny. A kwiaty w tej trawie to przednie rosną. Niezapominajki to są kwiatki z bajki...
dobry sąsiad to połowa sukcesu!
A jak wam leży siano w tych dużych balotach, jeszcze nie spotkaliśmy w ten sposób sprasowanego dobrego siana ,zawsze już późną jesienią jest białe i niezbyt pachnące.My zawsze kupujemy tylko w tych małych kostkach.
A gdzież podziała się cała poezja pracy przy sianie? wszystko rękami, grabie widły, składanie w kopki, mama na furze układa zgrabnie siano; jedno naręcze na bok, drugie naręcze na bok, przycisnąć w środku i dalej, i dalej, żeby nie wysunęło się; potem przypawęzić i już kolebaliśmy się na furmance po dziurawej drodze do domu, pachnące siano lądowało w sąsieku, a na wieczór spanie na nim, radocha niesamowita, dla nas, dzieciarni, i opowieści o duchach ... z jednej łąki miało w sobie jakieś zioła, swędziała mnie twarz, kiedy tylko go dotknęłam. A teraz ... baloty; Magdo, ale o ile lżej, ile mniej ciężkiej pracy; jakie "sianne" wspomnienia mnie naszły; ależ kompozycje, będzie z Weroniki florystka; serdeczności na Drawę ślę, pa.
Wieeeki temu pomagałam przy sianokosach i jakaż to była frajda ;-))) Ale teraz już bym się na taką pracę nie porwała, dobrze że sąsiad pomógł, a i mechanizacja także.
Bukiety z polnych kwiatów są najpiękniejsze, ależ na Waszej łące obfitość ;-)
Ściskam
KASIU - Kasiu miła, tylko głowę skłania? Do spania odurzonego zapachem ziół?
A serce, do kochania na sianie, się nie rwie? :):):)
OWCO ROGATA - w naszej piaszczystej krainie suszy, deszczu niewiele niestety. Trawa nie wyrosła, prażona słońcem i nie podlewana. Powinno być 8 razy więcej, jak net prawi. Ale jest! I suche! W zeszłym roku mordowaliśmy się z rozpakowywaniem, sprasowanych na wilgotno, balotów. Makabra!
Owieczko, będziesz miała dobre siano, tylko trochę później :)
PAULINO - aż za bardzo. Paweł alergik dostaje świra!
GABRAJ - też tak myślę, że dzikie, polne najpiękniejsze.
MARGARITHES - moja mama "biolożka" czerwieniłaby się ze wstydu, gdyby wiedziała, że rozpoznaję tylko niezapominajki ... Aaa, jeszcze różyczki rozpoznaję :)
LOS ALPAQUEROS - nie mamy wyboru ... Wokół nas setkohektarowi obszarnicy. Nikt nie ma prasy kostkującej. Też wolałabym kostki, bo są o wiele wygodniejsze, ale mając je w ubiegłych latach, nie zauważyłam różnicy w jakości siana.
MARYSIU - och, nałykałam się tej poezji siannej, do upojenia! Jeszcze pod koniec lat siedemdziesiątych, grabiłam i układałam ręcznie, z pracownikami PGR-u. A ile siana się nazwoziłam z góralami z Chochołowa i Witowa! Była poezja sielska, była też tragikomedia, jak wiozłam kiedyś wóz pełen siana, bez pawęza. Góral spał na sianie, ja powoziłam. Nagle, moje szesnastoletnie oczęta ujrzały urodziwego chłopaka na rowerze. Jeju, a tu koń tak człapie byle jak. No to Magdusia zebrała lejce, a że bata jej nie dano, to chciała końcówką rzemieni pacnąć konia w zadek. I wychyliła się mocno z tej góry siana, żeby popędzić konia. A że pawęza nie było, to zjechała z kęsem siana, po końskim zadzie, pod koła wozu ... Do dziś pamiętam, jak boli tona siana przejeżdżająca przez kolano.
A kto ją nieprzytomną niósł na rękach na pobocze?
INKWIZYCJO - nie porwałabym się już. Moje ciśnie świruje i bez siana ...
Łąka niestety nie nasza, ale przez nas założona (na kompletnym ugorze)i może sobie skubać :)
możemy skubać - miało być.
coś mi blogger komentarz zjadł ,czyżby i siano tak na niego zadziałało ;-)?
Musiała się napracować Weronika ( i Sąsiad też ) ,aby te zapachy poprzenosić :-)
A wiesz,że kąpiel w wywarze działa uspakajaąco, koi skołatane nerwy i skórę ,szczególnie atopową ?
pozdrawiam znad mokrych nieskoszonych łąk jola
Och! M.!!
Uściski dla Weroniki :)
Nic tak nie cieszy jak w porę zebrane piękne pachnące sianko meeee :) pozdrawiam kwieciście :)
Piękna różnorodność gatunków na tej waszej łące być musi :)
A z pogodą to wam się udało. U nas ciągle popaduje i wietrznie. Nawet palić w piecu trzeba...
Wielkie brawa dla Weroniki!!!! Tyle skarbów uratowała...
U nas na Pogórzu sianokosy wcześniej były i dobrze, bo już drugi tydzień niedobra dla sian pogoda....
Ależ Wam tam musi teraz obłędnie pachnieć! I kusić, i wabić :DDDD
Pzdr.
Kocham kwiaty polne i zapach skoszonej trawy..o sianku już nie wspomnę;)
piękne bukieciki:)
Prześliczne bukiety, kwiaty polne mają najwięcej uroku :) A temat siana też nie jest nam obcy. Pozdrawiamy :)
Przecudne te kwiaty, ale trzeba oddać prawdę, że Weronika pięknie je układa, a Ty równie pięknie fotografujesz. I ta historia sprzed lat - rzeczywiście tragikomiczna... Do czegóż to kochliwe dziewczyńskie serce potrafi doprowadzić... Jakie poświęcenie, aby cel osiągnąć :)
dwa tygodnie temu byłam na łące nad bagnem. Leżało świeże siano, a aromat był oszałamiający zupełnie inny niż ten co pamiętam z wieloletnich całodniowych wyjazdów wozem na sianokosy.
Ach, w tym sianie na bagienku było mnóstwo kwiatuszków :( lub :) zależy pod jakim kątem patrzeć :)
torfowisko.wordpress.pl
No ba :DDDDDDDDDDDDDDD Ale pisać nie wypada :DDDDDD Co innego używać siana w celu zbożnym i jedynie użytecznym :DDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Promykiem słońca są wpisy od Ciebie...
Każde Twoje słowo...wciąż płynie po niebie...
W Twoich słowach ciepło,którego tak mało...jak miło Cię
było poznać,szczęście mnie spotkało...że istnieje ktoś kto
potrafi wzruszyć,kto potrafi sprawić,by serce się śmiało...
Pozdrawiam....miłego dnia z promykami słońca życzę.
Musiałam zamknąć poprzedniego bloga i gdzieś Cię na chwilę zgubiłam... Dobrze,że już znalazłam:)
Zamykam oczy i czuję słodki zapach siana... Słyszę Tuwima... "...Bukiety wiejskie jak wiadomo wiązane były wzwyż i stromo.
W barwach podobne do ołtarza, kształt sreca miały lub wachlarza
Albo palety..."
O zesz w mordke, jak ja bym na tym sianie w tym sianie...POSPAŁA
czuje zapach
Z INNEJ BAJKI - uwielbiam zasypiać w wannie! Spróbuję w wywarze z siana. Pewnie obudzę się rano :)
ANETO - uściskowujemy!
ZENZO - pozdrawiamyyyyeeeee!
TUPAJU - do nas też doszła ta pogoda. Wczoraj paliłam w piecu kuchennym, żeby dosuszyć pranie.
GO i RADO - najbardziej wabi kozy, które je wolą od świeżej zieleniny. Zdumiewa mnie to.
MOJE MARZENIA - też kocham kwiaty polne!
SYBERIADO ADVENTURE - witajcie! Temat siana nie jest Wam obcy, z dzieciństwa, czy macie teraz jakichś sianożerców?
AGAWO - dzięki! Serce było chyba bardziej zakompleksione niż kochliwe ...
ANETO nie tylko ... - ciekawe, czy różnica w zapachu wynika z pamięci, czy skład siana tak bardzo odmienny?
KASIU - wierzę, że Bóg zadbał o różnorodność zbożnych celów :):):)
AGATO - bardzo Ci dziękuję za słowa pełne ciepła! Tobie też życzę słonecznych dni!
CASABLANCO - witaj ponownie! Ależ wymagania ma pan Tuwim, co do układania bukietów. Chyba nie damy rady ...:)
HANNAH - no to do czynu ... znaczy spania ...
POZDRAWIAM WSZYSTKICH GORĄCO!
Wiosną i latem powinno się mieć dodatkowy stół na wszelkie florystyczne ozdoby! I zapach siana też można by zamknąć w słoiku, i otwierać go w długie, zimowe wieczory...
Pozdrawiam moją małą imienniczkę :)
Na pewno w tym sianie nie ma kolejnej wiadomości od Ciebie! :/
Cium.
Trafiłam z przypadku, ale siano bardzo mi się spodobało :) Najlepiej patrzeć na nie kiedy jest już zwiezione w stodole, bo niezebrane pokosy tylko przypominają ile roboty jeszcze czeka człowieka... na szczęście u nas prawie całe siano już schowane :)
Przeglądając bukiety zauważyłam śniadki i kartuzki, zazdroszczę takiej łąki pod nosem ;)
WERUS - witaj! Stół, regał, komodę ... :)
Zapachu siana w słoiku, Paweł alergik by mi nie wybaczył!
GO i RADO - właśnie nie wiem co się dzieje, że tak nie ma.
ROSA CANINA - witaj! Niezebrane pokosy i chmury na niebie, to szarpanina nerwów. Też najbardziej lubię siano w stodole :) Jak już się wcześniej przyznałam, niestety rozpoznaję tylko niezapominajki i różyczki ....
POZDRAWIAM SERDECZNIE!
och, ależ bogata ta wasza łąka... była;-p (i jak miło wspominać czerwcowe kwiaty). Widzę i niezapominajki z łąki podmokłej, i świerzbnice ze świeżej, i jasieńce, i goździki kropkowane z suchej, bniece z poboczy, wieczerniki i śniedki... spod domu?
No i twoje i Marysi sienne wspomnienia. Ach. Mam podobne, wróciły do mnie.
Dzięki, dzięki za nazwanie!
Piękne te zawołania.
Prześlij komentarz