czwartek, 19 kwietnia 2012

Rozdzielnia kwietnioków

No i tak.
Mój brak wiary w Jego Samczość okazał się być całkowicie nieuzasadniony.  Widać, nie po spojrzeniu się to poznaje, jeno po cichej skuteczności.  W maślanych oczach nie było ani chuci prastarej ani nawet zwykłej potrzeby gospodarskiego rozrodu ... Sarna jakaś stamtąd spozierała i wieeelka niestosowna skromność. 
I co? Kolejny oktet jak się patrzy! Tyle, że nie meeezzoforte.   Pianisssimo .... ćśss ...
Na oktecie się nie skończy, bo "cicha skuteczność" sięgnęła też po zakazany owoc i zaciężyła nam Roszpunkę. Jedną z tych młodych księżniczek, co to uwięzione w stajni były. I mimo, że  grzeczna dziewczyna, przez okno do księcia nie skakała, to właśnie ona tak, a nie jej wyskakująca siostra. Nie próbujcie zrozumieć natury, bo ścieżki jej niepojęte ...
Klementyna jak zwykle przegięła i powiła trójeczkę. Imiona mają górskie, jak na pojezierze przystało.
Klimczok, Krywań i Kluka.  
Dwojaczki Matyldy to Majka i Miłek.
Malutka Gerda zmądrzała co nieco i ma wreszcie dzieci na swoje możliwości. W tym roku to spory, grubokościsty Gustaw, na którego wszyscy mówią Gutek-Film.
Dzieciaki, prawie alpejskiej Melanii jeszcze nie do końca nazwane. Jańcio i Murka?  Malwinka może?
Wszystkie tegoroczne koźlęta zaopatrzone zostały w  jasne, ośle uszy i długie skarpety.  Czarne lub białe.  Nie pytajcie, czy w mig je odróżniamy ... 
Dla małego ułatwienia, Klementyna z dziećmi, tworzy Grupę Borsuków, bo wszystkie mają, mniej lub bardziej, borsucze głowy.


Jańcio i Murka

Miłek

Miłek i Krywań

Klementyna z Klimczokiem 

świeżutki Gutek-Film

Gerda z Gutkiem

niepełna Grupa Borsuków

a to?

Podrośnięte kwietnioki pakuję w paczki i wysyłam chętnym. Wystarczy podać imię.
                                             

23 komentarze:

megimoher pisze...

ojej, to chyba faktycznie musisz je rozdać? już? urośnięte dostatecznie? co za urodzaj! I bardzo, bardzo ci dziękuję za wszystkie twoje słowa u mnie:-)

jolanda pisze...

No, no niezły przychówek.
W życiu bym nie odróżniła, wszystkie takie same, ale cudne.
Ciekawe ile musiałabym takich kóz mieć żeby kosiły ok. 3 ha łąkę?
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny - jolanda

słowa malowane pisze...

Piękne i radosne koźlęta! Szczęścia, zdrowia, pomyślności! Rozdajesz je? nie to, żebym chciała brać, tylko tak pytam:)

jolanda pisze...

Zapomniałam dodać, że Twoje zdjęcia w sadzie, z wiszącym na sznurku praniem urzekające, wyzwalają we mnie dziwną tęsknotę ... bo w wawce suszarka siemens, bez której życia sobie nie wyobrażamy.
Uściski

Inkwizycja pisze...

Och, ach! Brałabym, brała... ale jeszcze nie mogę teraz.
Ciężko tak czekać i zbroić się w cierpliwość...
Cudne są ;-)) Nie wiedziałabym, które wybrać ;-) Niech wszystkie szczęśliwie rosną!
Ściskam czule

kyja pisze...

a to kozieł z cicha pęk :)
fajnie te koźlęta! ciekawe co powiedziałby pan Gutek :)? znany nawet w świecie kozim:)jak nic - reklama ;)
zachwycam się koźlętami i na tym niestety koniec - nijak nie mam możliwości na opiekę (i na razie mam pod skrzydłem 2-letną panienkę, czasem wydaje się z siebie kozie dźwięki;))

Sąsiad pisze...

ale łaciaki fajowe :)
Jak nasza panienka miała 3 lata, to ją takie stado łaciate napadło i zjadły jej całego banana. wolno im jeść banany ?

Izydor z Sewilli pisze...

Piękne one wszystkie. Szkoda, że nie mam zielonego światła na kózki. Tak mi się podobają. A mnie czeka w przyszłym tygodniu emaskulacja bezkrwawa baranków. Serdecznie pozdrawiam

Tupaja pisze...

Śliczności...Oj wzięłabym choć jedną, ale... muszę się jeszcze uzbroić w cierpliwość, niestety ... :(
Niechaj rosną zdrowo!
pozdrawiam

Natalia z Wonnego Wzgórza pisze...

Cudne koźlęta! Bardzo żałuję, że jak na razie nie mam gdzie takowych trzymać ;-)

Margarithes pisze...

Matko, co to są kwietnioki? Bo chyba nie chcesz rozdawać tego rozbrykanego towarzystwa. Co prawda zacne jest, ale wolałabym jak - kurę. Dużo o tym myślałam i jak się przeprowadzę do IE będę hodowała, muszę tylko znaleźć dom z ogrodem :P

Stanisław Kucharzyk pisze...

Przypomina mi się taki szmonces o Rebe doradzającym niezadowolonym z warunków mieszkaniowych hodowlę kozy. Na warunki mieszkaniowe nie narzekam ale chyba dojrzałem do kozy. Zwłaszcza do takich milutek.

Neilii pisze...

ale urodzaj macie :)
niech sie szczesci i dobrze chowa
pozdrawiam

Riannon z Dworu Feillów pisze...

Ale się Wam cudnie darzy :-) Słodkie są, aż miło oko zawiesić na tej młodzieży :-) Pozdrawiam wraz z moimi trojaczkami :-)

grazyna pisze...

Wielkiej pieknosci te koziolki ale ich chyba za duzo, skoro je rozdajesz.Jego Samczosc spisal sie na osemke a nawet na wiecej jak piszesz.
Od przybytku jednak glowa boli chociaz przybytek bardzo malowniczy. Zycze Ci przekazania koziolkow w dobre rece.

,,Kozi las'' pisze...

Cudowne koźlątka :)Nasz Balbinka na dniach powinna nam coś urodzić, brzuszysko ma przeogromne więc liczymy na dwie sztuki. Mamy pytanie, czy jesteście wegetarianami że koźlinka Wam nie odpowiada :)To mięso które jest jedzone przez człowieka od początku jego człowieczeństwa i wielki dietetyczny rarytas, a Polacy zwykle nie doceniają darowanego :)

Magda Spokostanka pisze...

MEGI - jeszcze nie urośnięte. Urodziły się kilka dni temu i przy mamach będą co najmniej dwa miesiące.
No co Ty, słowa po to są. Wiesz, że Cię bardzo.

JOLANDO - kozy ogólnie są kiepskie w "koszeniu", bo strasznie wybredne. Krowa i owca, zje do ziemi prawie.
Uwielbiam rozhuśtane na wietrze pranie! Koniecznie zrób sobie takie w mazurskim siedlisku :)

PAULINO - chętnym, miłym sercu - rozdaję. Ale nie bojsia nic :)

INKWIZYCJO - naprawdę są cudne! Znowu będą następne i tak w kółko :)

KYJO - cicha woda brzegi rwie ...
Panu Gutkowi nic nie mówmy lepiej ...

SĄSIEDZIE - bym się przyczepiła, że napadły, bo tego im nie wolno na pewno! Ale bimbają sobie z zakazów ... Banany raczej nie należą do koziego menu, ale skoro przeżyły w zdrowiu, to widać wolno :)

ROGATA OWCO - masz już tyle kochanego zwierza, że kozy tam nie mają czego szukać :)
Lepsza od zwykłej kastracji?

TUPAJU - za rok znów będą :)

NATALIO - wymagania mieszkaniowe mają niewielkie, ale trzeba je gdzieś ogrodzić, bo wszędzie wchodzą, wskakują na parapety i ogólnie wszędzie ćwiczą "koziczość górską" :)

MARGARITHES - kwietniokami nazywam przychówek narodzony w kwietniu. Marcule rodzą się w marcu, a lutowce w lutym. To taki mój mały wkład w gwarę ojczystą :):)
A ja nie pojęłam - jak kurę? Na talerzu?
Koźlątka rozdaję, jakby kto chciał.
I znowu nie wiem, czy o IRE chodziło? Naprawdę naprawdę?!

KRZYŚKU POGÓRSKI - ja miałam pierwszą kozę, zanim do nich dojrzałam :) Więc planujesz kozy?!

NEILII - dziękuję bardzo!

RIANNON - dziękuję bardzo!

GRAŻYNO - oj spisał się aż za bardzo ... Mam nadzieję, że się uda znaleźć chętnych!

LOS ALPQUEROS - nie jesteśmy wegetarianami, ale potrafimy spożywać jedynie "cudze" i anonimowe mięso. Paweł, myślę, że nie miałby większych problemów, ale na mnie "nie przyszedł jeszcze czas", co próbowałam nieudolnie tłumaczyć w zeszłorocznym poście o kozach. W łańcuchu pokarmowym umiejscowiłabym się jako padlinożerca (brzmi pięknie :)), a nie drapieżnik. Chyba najbliżej mi do dziczej lochy :) A Weronika to w ogóle szaleje na ten temat. Nawet sprzedaż koźląt, w opiece nad którymi bardzo aktywnie uczestniczy - jest dla niej wielką traumą.
Co do rozdawania. Znajomym blogowym z radością podaruję, ale chyba nic z tego. W zeszłym roku sprawdziło się allegro, więc i w tym pewnie się na tym skończy.

SERDECZNE POZDROWIENIA DLA WSZYSTKICH!

Sydonia pisze...

oj jaki śliczny, rozbrykany przychówek:)ech... żebym to ja miała sprawę z domem uregulowaną...przygarnęłabym kwietnioka z olbrzymia radością:DDD z możliwością odwiedzin, bo chyba miałybyśmy blisko do siebie, skoro słyszysz poligonowe hałasy:)))
Uściski przesyłam i dodam, że gęba mi się od ucha do ucha śmieje, gdy czytam o przygodach Twoich zwierzaków:)))

Magda Spokostanka pisze...

SYDONIO - co się odwlecze, to nie uciecze :) Kto wie, może kiedyś?
Ja myślałam, że Ty w śląskich gęstwinach buszujesz ...
Uściski!

jola pisze...

Oj Magdo, to się Wam sypnęło potomstwa, wesoło musi być jak cholera, mówisz, że wysyłasz w paczkach..hmm..ja też mam coś do wysłania. A tak swoją drogą zradź mi, co się robi z taką gromadką - chodzi mi o znalezienie nowych domów, u nas Lutek zostaje wykastrowany, karpackie idą do ludzi, a na ich miejsce przybywają dwie dorosłe karpackie. Jeszcze nie mam chętnego na koziołka karpackiego. Pozdrawiam Was bardzo wiosennie, uściski dla Weroniki - jak też jej się na kolanach te wszystkie maluchy pomieszczą :)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Magdo, co ma w sobie to małe stworzenie, że tak przyciąga do siebie? kształt? niezgrabne ruchy? żałosne beczenie? bo potem, jak już koziołek dorośnie, to jakoś nie wzbudza w nas rodzicielskich odruchów; ale to chyba wszelkie małe stworzenie tak ma, i kaczuszki, i kurczaczki, koziołki i szczeniaczki; żal, że tak szybko rosną i lądują potem na półmisku jakiegoś smakosza, ale to jest życie, tak być musi. Śliczne to rozbrykane towarzystwo, a kamienna ściana za nimi jaka ładna; pozdrowienia upalne nad Drawę posyłam, pa, Magdo.

Magda Spokostanka pisze...

JOLU - są kochane i jeszcze nie skaczą po samochodach ...
My, co roku oddawaliśmy koziołki znajomemu koziarzowi. Śmigus i Herman zostały rozpłodnikami, o resztę nie pytamy. W zeszłym roku, po raz pierwszy spróbowałam użyć allegro i udało mi się wszystkie sprzedać. W tym roku też tak zrobię i muszę też sprzedać dziewczynki, bo nie mamy warunków na 22 kozy. Jeszcze o tym nie myślimy z Weroniką, żeby już ich nie opłakiwać.

MARYSIU - oczy, dziecięcą bezradność, ufność jeszcze niczym nie popsutą ... Świat zwierząt "przy człowieku" został podzielony na te, które muszą uzasadnić swoje życie jakąś użytecznością (mleko, jajka, sport, itp.)i te, które się kocha za to, że są - psy, koty. Koziołki i większość małych kózek są bez szans.
Wot żizń ...

POZDROWIENIA!

Niph pisze...

Szkoda ze te koźlaczki tak daleko, chętnie bym jakiegoś przyjął, a może raczej jakąś bo marzą mi się sery od własnej kozuli...