Mam dużo głupich pomysłów, na szczęście ich nie realizuję ...
a na koniec, mi się małopolska krew obudziła - jakie sowy, przecież to kanie!
Obydwa drapieżne ptaszory.
Dzisiaj udało mi się złowić obiektywem, zrywającą się do lotu, kanię rudą.
Jeżeli ktoś dotrwał do końca, to pozdrawiam serdecznie!
29 komentarzy:
No piękniste te płaskorzeźby, jakby człowiek chciał je wymyśleć, to długo by dumał,a cóż to za biała materia spowodowała taki efekt. Dobrze, że się ta kania jednak nie poderwała, bo mogłoby z tego wyniknąć jakieś nieszczęście, jakby komu na łeb spadła :)
Hi, hi... abstrakcyjnie dziś u Ciebie. Lubię tak :-)
Piękna kania ruda, zrywająca się do lotu:) A kanie - poezja, wcale nie uważam, by sień kaniowa nie miała być równie genialna.
Ściskam w pasie:)
Wiesz, z kani można świetne flaki ugotować, krojąc je w paseczki i doprawiając bulion gałką itakdalej
Paul, dziś jesteś niemożliwa...
Kanie genialne, tylko gdy o kaniach mowa, grzyby są moim najbardziej pierwotnym skojarzeniem, wiec nie skumałam od razu o co chodzi :)
a mnie się ciśnie na usta cytat z "Miasteczka Twin Peaks" - "sowy nie są tym, czym się wydają" :))))
Musi duże były, malownicze ślady zostawiły po sobie, oprócz tekturowej płaskorzeźby widzę jeszcze co-nieco, suszące się na sznurku, i kafle we wzory, i piękny odlew żeliwny jako drzwiczki. Byliśmy wczoraj w lesie, ani śladu, nic, nawet niejadka nie znaleźliśmy. Czy kanie będą a'la kotlet schabowy? Kania do lotu to pewnie była friskars, albo toya, dobrze, że nie spadła na kogoś, pozdrawiam cieplutko.
A u nas nic,ani śladu grzybów :(
Mniam... nie dość, że takie pyszne, to jeszcze artystycznie uzdolnione ;-) U mnie kanie, nie sowy. Sień kaniowa mogłaby być apetyczna ;-)
Ściskam czule!
WOW ! Toporki od fiskarsa :)
Ładne napięcie na tym kartonie. Można by aktywnie przenieść i zrobić z tego coś pięknego... Magicznie!
Głupie pomysły są najlepsze:DDD Są twórcze i prawdziwe, poczekam na nie:DDD
a ja myślę,że nie powinnaś hamować swojej wyobraźni i niech Twoje pomysły ciałem się staną :)
JOLU - no właśnie, jak bym rzeczywiście robiła ten cykl, to pewnie myśleniem i zaplanowanym układaniem ,spaprałabym sprawę ...
Oj dobrze, że nie udało jej się poderwać!
RIANNON - ja też bardzo lubię, ale rzadko upubliczniam.
PAULINO - dzięki za pomysł! Nie wpadłam na to, że można je ugotować.
AgaWo - Paul jest zawsze niemożliwa, Magd tylko czasami :)
KYJO - ten cytat mam przyrośnięty na zawsze!
MARIO - Ty zawsze coś dostrzeżesz! Drzwiczki secesyjne, rzeczywiście śliczne. Pięć sznurków (drucików) "co nieco" wynika z niechodzenia na grzyby. To są te, o które się potykamy idąc ze szkoły. Nie wiem co by było, gdybyśmy zaczęli chodzić na grzyby!
LOS ALPAQUEROS - ciekawe, co to się porobiło? U nas mnóstwo, jak zawsze. Miejscowi wynoszą do skupu dziesiątki kg dziennie. Tylko z prawdziwkami bez rewelacji.
INKWIZYCJO - czyli sowy tylko na północy?
FARMERKO63 - nareszcie się ozwałaś!
Naprawdę świetne siekiery! Jak myślisz, dostanę coś za reklamę?
MARGO - ja niestety nie potrafię już nic z tym zrobić. Ale poczułam tam "coś" i dlatego Wam pokazałam.
MAMURDO - niech żyją głupie pomysły!
TABU - ja się nawet szczególnie nie hamuję. W pieleszach robię różne wygłupy, ale zazwyczaj te "pomysły" nie trwają dłużej niż kilka minut ...
DZIĘKI, ŻE POPATRZYLIŚCIE RAZEM ZE MNĄ! POZDRAWIAM PIĘKNIE!
nie znam się i nie wiem czy żartujesz i czy mówisz serio, że to dzieło sowy???????????????????????!!
Pozdrawiam:)
LAFLE - toś mi zabiła ćwieka, bo ja teraz też nie wiem czy żartujesz, czy mówisz serio ... Sowy to kanie, a kanie to grzyby. Leżały sobie i tak zrobiły. Piszę na wszelki wypadek, gdybyś pisała serio. Jednak myślę, że żartujesz :):):)
Calkiem ciekawe te slady! ja jak Lafle zastanawialam sie nad tymi sowami, wyobrazilam sobie ze sowy utatlaly sie w farbie i takie slady pozostawily walczac by sie uwolnic z mazi. Ale cos mi to bylo za regularne i za kuliscie. Nie wiedzialam ze kanie to tez sowy, ale ja mieszkam juz bardzo dlugo w Wenezueli i tam grzybow niet!pozdrawiam ubawiona!
Przypomniałam sobie taki pradawny sposób farbowania bawełnianych koszulek ...Może ktoś pamięta....Związywało się ściśle gumką-recepturką takie cycki z materiału i wrzucało do farby. W miejscach gdzie recepturka ściskała konfekcję pozostawały niedofarbowane, białe, koncentryczne kręgi.Taki chałupniczy sposób na ubarwienie szarej, komunistycznej rzeczywistości ;)
Pewnie, że ktoś pamięta! Psychodeliczne pajęczyny.
Nie, no ale mnie wkręciłaś hihihihihi, a ja głupia myślałam, że to prawdziwej sowy ślady, choć zastanawiała mnie ich wielkość, ale z kolei aparat fotograficzny swoje robi... Nieźle! Moja droga, to się uśmiałam:DDDDDDD
Ale Ty numery robisz:DDDDD hihihihi
GRAŻYNO - ach ... nie mieszkamy NIESTETY w aż tak dzikim miejscu, żeby sowy nam nocowały w sieni :):):)
Kiedyś jedna przez kilka dni zamieszkała w stodole, ale pies Piątek jej się nie podobał, ona jemu też, bo to od zawsze było jego lokum.
W Wenezueli nie ma żadnych grzybów ???!!!
MAMURDO - naprawdę nie było moim zamiarem robienie kogoś w konia! Myślałam, że nazwa "sowa" ma większy zasięg terytorialny. W sumie, to ciekawa jestem gdzie tak mówią. W Pyrlandii na pewno, w okolicach Torunia, Bydgoszczy podobno też. Reszta Polski kanią stoi?
POZDRAWIAM CIEPLUTKO!
Oj, Magdo! dopiero teraz doszło do mnie, że nazywają gdzieś tam w Polsce kanie - sowy. A podobieństwo z sowami-ptakami zobaczyłam na tekturze, jako ich oczyska ogromne, no wiecie ludziska! czego to sobie człowiek nie wyimaginuje, ale nie czuję się zrobiona w konia, no bo wreszcie wyszło szydło z worka, a ja czuję się douczona, heh!serdeczności dla wszystkich.
I śmiać mi się chce z siebie, ale zamieszanie!
hahahaha! to nie tylko ja tak sobie wymyslilam z tymi sowami, ale zamieszanie, ktore bardzo mi sie spodobalo, a w Wenezueli rosna jakies psiurki i nikt ich nie przebadal pod wzgledem jadalnosci, tak mi sie zdaje, nikt ich nie zbiera na pewno, chyba,ze tacy ktorzy lubia miec halucynacje..
MARIO - oczyska sów! No przecież to są wytrzeszczone oczy sów - jak teraz patrzę, to nie mam wątpliwości. Ależ te kanie narozrabiały ...
GRAŻYNO - Indianie andyjscy pewnie sporo na ten temat wiedzą ...
Dopieroż zakumałam o co cho ;DDDD
Niesamowite są te ślady sów. Przypominają mi linoryt Gielniaka (którego uwielbiam, a którego pracę można zobaczyć w muzeum w Jeleniej Górze). Ten ślady sów są jak szkic, jak zarys nowej mgławicy.
A tutaj efekt końcowy - http://images.artnet.com/WebServices/picture.aspx?date=20081116&catalog=150242&gallery=110686&lot=00025&filetype=2
pozdrawiam serdecznie :)
DORO :)
ZENZO - dzięki za Gielniaka! Zagłębiłam się w świat linorytów i drzeworytów przeróżnych.
A dlaczego nie realizujesz swoich pomysłów????? M. ???? Dlaczego????
Jesteśmy częścią tej przyrody, która pokazujesz... Nieoczekiwane i zaskakujące rzeczy tworzymy... Jak przyroda...
Spróbuj dalej pociągnąć te płaskorzeźby, świetny pomysł... Sowy nie mają pomysłów...
HANUSIU - bo jestem straszliwym leniem!
Prześlij komentarz