Weronika mieszka w stuletnim domu. Otaczają ją stare, grube mury. Biega po skrzypiących deskach, okrutnie zniszczonych podłóg. Śpi w prostym, dębowym łóżku. Okno bez zasłon nie ukrywa przed nią gwiazd.
Weronika przygląda się uważnie naszemu zachwytowi nad każdym zakamarkiem minionego czasu. Zdumiewa ją szacunek jakim obdarzamy różne stare paskudztwa. Widzi również naszą bezradność wobec remontowej never ending story i skulona przemyka pod ścianą, gdy zaczyna się "rozmowa o ... "
Nie wiem, czy ona czuje TO, ukryte pod łuszczącą się farbą, pękniętym kaflem i glinianym tynkiem.
Czy widzi tylko skórę na rękach starca i boi się jej ?
Lubi rozpalać w piecu i wie, że najłatwiej to zrobić korą brzozową.
Jest straszną bałaganiarą, tak jak my.
Twierdzi niezłomnie, że zostanie w tym domu po naszej śmierci.
Nie chce jej się wieczorem liczyć kur i karmić królika.
Za uzbierane pieniądze kupiła sobie na targu własną kurę i sprzedaje jajka po 50 groszy.
O domu mówi, że jest dziwny i nienormalny.
Normalny, to taki, jaki mają koleżanki.
Czy w skrytości serca marzy o innym życiu?
Czy ucieknie stąd przy pierwszej nadarzającej się okazji?
Czy zbuduje podwaliny swojego życia na anty-scenariuszu naszych wyborów życiowych?
Czy przesyt = sprzeciw?
Kiedy jest w sam raz?
Tyle tajemniczych spraw dzieje się poza naszą i poza jej świadomością. Może coś cichutko kiełkuje, by dać o sobie znać we właściwym czasie?
Może ucieczka w brokatowy lans i świat sterylnych, błyszczących powierzchni będzie niezbędnym wstępem do prawdziwego, serdecznego powrotu?
Moc przyciągania przeciwieństw?
Moc przyciągania podobieństw?
Teraz jest czas poszukiwania równowagi.
Weronika musi odnaleźć pomost pomiędzy prostym, surowym życiem, jakie prowadzi, a bolesną potrzebą akceptacji rówieśników.
To głód nie do nasycenia. Lęk przed samotnością odmieńca, jest przerażający. W takim czasie miłość i wsparcie rodziców już nie wystarczają.
Mieszkamy w miejscu, gdzie większość pięknych pieców kaflowych posłużyła do wypełnienia dziur w drogach. Gdzie znalezienie mlecznej krowy graniczy z cudem, bo jaki kretyn by się tym zajmował?! Gdzie "stare" jest podwójnie złe - bo niemieckie i bo stare ...
Mieszkamy w miejscu, z którego się ucieka do lepszego świata. Gdzie zaciera się ślady po wiejskich korzeniach i tuszuje wszelkie niebezpieczne skojarzenia. Gdzie matki przygotowują dzieci do przyszłego życia w mieście.
W tej krainie, żyje się marzeniem o miejskości. A ono ma więcej cielesności i mocy niż wszystkie lasy i jeziora razem wzięte.
Cienka skorupka nasiąka fragmentami odmiennych światów.
Ostre krawędzie kaleczą.
Kiedyś ta mieszanina sfermentuje, tworząc zaczyn.
Nie ma dobrych i złych wyborów.
Są tylko własne i cudze.
Gdzieś, pomiędzy przymusem odtwarzania wpojonego domowego scenariusza, a koniecznością buntu i odcięcia?
Mam nadzieję, że nie popsuliśmy zbyt wiele ...
Nieznana Ścieżko Weroniki - bądź dla niej łaskawa.