Strony
▼
środa, 31 grudnia 2014
SKOCZNIA
Mojej córce Marcie
i wszystkim, którzy poznali skocznię
Była sobie kiedyś zima. Nie królowa, nie wielka pani, w ogóle nie kobieta, więc nie będzie żadnych niespełnionych miłości i zamarzniętych pocałunków. Będzie za to śnieg przez łzy i śnieżny puch.
Chcę napisać o zimie, ale moją głowę nieubłaganie ogarnia gorąco sierpniowego dnia. Poprawiam szybko opaskę na włosach. Tę starą elastyczną, żółtą opaskę, która służyła tylko do odginania upartej grzywki. Obciętej szkolnymi nożyczkami Marty, grzywce, nie wolno było przyklejać się do spoconego czoła. Musiała zawsze wyglądać na niewzruszenie puszystą. Nie pamiętam dlaczego ta grzywka jest taka ważna. Przecież i tak. Zwłaszcza jak wszyscy pójdziemy nocą na skocznię, wiatr zakołysze delikatnie zardzewiałą konstrukcją, a ona będzie skrzypieć i trzeszczeć. Trzeba wziąć ze stajni kilka postronków i jak już się położymy, przywiązać się do balustrady. Żebyśmy nie pospadali zasypiając.Wchodzimy pojedynczo, starając się nie patrzeć na boki ani w dół. Po ciemku lepiej się wchodzi, bo przez ażur stalowych schodów widać tylko gęstą miękką czerń. Oddalająca się z każdym krokiem ziemia jest niewidoczna, nie kusi. Kręcące w brzuchu myśli o spadaniu, czekają cierpliwie na światło dnia. Wiemy, że wrócą o świcie. W dole stary spękany asfalt, a pod nim cmentarzysko góralskich koni. Z każdym huśnięciem skoczni zgrzytają poluzowane śruby i cichutko szepczą końskie kości.. Tanią słowacką wódkę trzymaliśmy w słoikach pod łóżkami, żeby nabrała pioruńskiej mocy. Chociaż trzy dni, dwa mogło być za mało. Gdy ją piliśmy, niebo osuwało się na nas, gwiezdny pył wciskał się pod ubrania i byliśmy tak piękni, tak niemożliwie piękni., jak wszystkie czerwone zachody słońca nad morzem. Krew gęstniała od słów, serca biły nierówno, potykały się, no bo jak to tak, no jak, no jak? Odarci ze skóry, obrani do pestek, powoli milkliśmy. Teraz, pozbawieni wszelkiej ochrony, mogliśmy wreszcie spuścić z łańcuchów najwstydliwsze myśli, najboleśniejsze marzenia.
W te dni niebo nad skocznią nie było studnią bez dna. Wisiało nisko, jak wydęty w dół żagiel i przygniatało nas do desek. Jeszcze chwila i będzie za późno. Czegokolwiek zapragniesz, spełni się.
Tak było wiele razy i może byłoby na zawsze, ale musieliśmy odejść w inne życie. O rozpaczliwych próbach powrotów nigdy nie rozmawialiśmy. Ojciec Aśki zniknął wiele lat temu, tak jak tego chciała. Wielkie miłości, o które tak błagaliśmy, okazały się zbyt wielkie i zabiły nas.
W tym czasie moja córka Marta skończyła 15 lat. Była już gotowa. Pozostawiłam jej skocznię, wiedząc, że sprawiedliwie podzieli się z przyjaciółmi.
Marta, od gwiazd i świstu wiatru, wolała ziemię. Dla niej skocznia stała się dachem nad kwadratem ciepłego asfaltu. A on, rozpalony słońcem, ogrzewał ją długo w noc. Cienki kocyk nie tłumił pieszczotliwego podziemnego tchnienia, z oddali dobiegał pomruk pieniącego się na głazach Dunajca. Reszta dziewczyn kładła się obok, na suchej zakurzonej trawie. Można było spać spokojnie.
We wtorki i czwartki, o szóstej rano, drogą od granicy nadchodził młody Słowak. Ze wzrokiem wpatrzonym w dziewczyny, przyspieszał gwałtownie kroku. Nigdy się nie odezwał. Tak przemijały kolejne nie nasze sierpnie.
Przez lata odrosły nam nowe serca, życie zaokrągliło się i nie bolało już tak mocno. Czasami tylko coś tak nagle szarpnie ciałem i przez chwilę brak tchu. Tylko tyle.
"Przez lata odrosły nam nowe serca, życie zaokrągliło się i nie bolało już tak mocno. "
OdpowiedzUsuńPiękne...
Pozdrawiam noworocznie
Piękny wpis - jak zawsze ! Wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku ! Pozdrawiamy serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTakie bliskie.
OdpowiedzUsuńDobrego Roku M :))
OdpowiedzUsuńMadziu! Dajesz wzruszenie...Dajesz prawdę...Dajesz siebie...Az dech zapiera...
OdpowiedzUsuńZawsze myslę czytając Ciebie u Ciebie czy też u mnie, że chciałabym usiąść blisko i patrzeć wraz z Tobą w jeden punkt. Tam spotkałyby się nasze miedzysłowia...
No i jesteś tutaj;)
OdpowiedzUsuńDobrego roku M.
OdpowiedzUsuńJaka piękna opowieść... Łzy mi się w oczach zakręciły... Dziękuję.
OdpowiedzUsuńWszystkiego spełnionego na Nowy Rok :)!
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
OdpowiedzUsuńJak cieszy, to studzwonnie, jak boli, to studzwonnie...
OdpowiedzUsuńCzas, krawiec kulawy.
Uściski
jak zwykle, Twoja opowieść odbija się we mnie i drąży.
OdpowiedzUsuńNajlepszego Magdo!
Magiczne miejsce....aż czuję dreszcz
OdpowiedzUsuńDobrego roku Magdo
Bardzo głęboko mi ten tekst zapadł.
OdpowiedzUsuńBardzo.
Wspaniała impresja!
Hmm...
OdpowiedzUsuńPrzecież i tak.
Życie płynie, zabiera złe i dobre...
Dużo ciepłej wody i kołysania, Magdo :)
Wzruszasz :) Pięknego roku :*
OdpowiedzUsuńOczarowujesz i wzruszasz...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie serdecznie, życząc spełnienia marzeń i radości, i zdrowia w Nowym już Roku :)
Czytając już któryś raz wciąż odkrywam... Ależ pięknie piszesz.
OdpowiedzUsuńW@szystkiego dobrego w Nowym Roku !
oj poruszyłaś tym moim odrosłym serce i to jak :) :)
OdpowiedzUsuńSTANISŁAWIE - bardzo się cieszę, że się podobało. Pozdrawiam pięknie!
OdpowiedzUsuńMATEUSIE - a ja uwielbiam Wasze! Dobrego, pięknego roku!
ANIU - opowiedz mi kiedyś
MAMO MAMINKA - Wszystkiego dobrego M.M.!
OLGO - historia skoczni była w moim życiu niesamowicie ważna, może udało mi się to przekazać?
Bardzo Ci dziękuję, że tak pięknie czujesz moje pisanie.
Oleńko, kto wie? Ale by było ...
KRETOWATO - bardzo mi brakowało bycia :)
OWIECZKO - Dobrego, pełnego darów!
ABIGAIL - to ja Ci dziękuję, bo teraz wiem, że było warto
HALSZKO - i Tobie jak najlepszego!
GO I RADO - oj tak ...
J. - dobrze jest pisać dla Twojego czytania. Najlepszego!
JULIO - ono naprawdę istnieje.
Wszystkiego dobrego!
ALCY - bardzo się cieszę, że znalazł u Ciebie miejsce. Dziękuję!
EMMO - przecież i tak, no właśnie. Ale są takie chwile, że wydaje się, że może jednak nie?
Skąd znasz moje tajemnice? Skąd wiesz o ciepłej wodzie i kołysaniu?!
MARGARITHES - Dziękuję! Dobrego, pełnego, może pięknie zaskakującego?
LOONA - Dziękuję pięknie! I Tobie życzę tego!
ANDZIU - Dziękuję Ci bardzo za te słowa!
CAMPANULE - te co odrosły, to już twardsze, trudniej je poruszyć :)
ŚCISKAM WSZYSTKICH GORĄCO!
zrobiłaś mi dzień, wyborna ODSkocznia :)
OdpowiedzUsuńCzytam : ) Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńSTASZKU - dzikie wspomnienia.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że coś potrafią.
ŁUCJO - cieszę się, że nie zniknęłaś
POZDROWIENIA DLA WAS!
przywiązywałam wielką wagę do mojej grzywki. a było to jesze przed epoką prostownic. pozdrawiam Cię bardzo xxx
OdpowiedzUsuńi skończyło się, i szkoda.
OdpowiedzUsuńTęsknię za dzikością serca, moje coraz częściej tchórzy.
Skąd znam? Skąd wiem?
OdpowiedzUsuńPrzecież płyniemy tą samą rzeką :)
Posiedzę tu sobie , poczytam , pomilczę:):)
OdpowiedzUsuń