Przypomniało mi się, jak kiedyś latem, siadłyśmy z Weroniką przy koziej drodze i siedzimy i Weronika się nudzi. Nudzi się okrutnie. No to ja mówię, spróbujmy zniknąć. Ooo, próbowałaś już kiedyś mamo?! Tak, próbowałam, ale mi się nie udało, bo myślałam o zakochaniu, a wtedy nie wolno o takich rzeczach myśleć.
A jak już będziemy zniknięte, to gdzie wtedy będziemy? Cały czas tutaj, przy koziej drodze, tylko nikt nas nie będzie widział. Kozy będą wracały z łąki i Szary Pies Piątek nas zacznie szukać, ale nic nie zobaczą, bo będziemy niewidzialne. To już jesteśmy? Już. Nie musimy zamykać oczu i tak nie widać, że patrzymy.
Wracające z łąki kozy, przeszły tak blisko, że ledwie zdążyłyśmy podkulić pod siebie, nasze niewidzialne nogi. Owionął nas tylko mocny zapach rozgrzanej upałem sierści. Szary Pies Piątek, zrezygnował z dalszych poszukiwań i pobiegł polować na nornice.
I ja się kiedyś podobnie z córcią bawiłam. Siła wyobraźni może bardzo wiele. Zatęskniło mi się po przeczytaniu Twego posta za tamtymi czasami naszej niewidzialności...
OdpowiedzUsuńRealizm magiczny czy magia realna? No nie wiem, w każdym razie poczułam zapach kurzu i kóz :)
OdpowiedzUsuńWyobraźnia nie ma granic. I niech nie ma. Kiedyś Najstarsza "posiadała" dwie suczki. Brała je ze sobą na spacery. Raz usłyszałam - "Nie idź,poczekaj, bo robią siusiu pod krzakiem". Zgłupiałam. Mądry lekarz powiedział, że "to" posiadają dzieci bardzo inteligentne. Sprawdza się, a suczki będziemy pamiętać zawsze. W końcu były.
OdpowiedzUsuńNabrałam ochoty na spróbowanie :) Nigdy dotąd nie odważyłam się tak naprawdę zniknąć :D
OdpowiedzUsuńBo kiedy dzieci się nudzą, kiedy się nudzą, powstają najpiękniejsze bajki... niewidzalna mamo!
OdpowiedzUsuńŚwietna zabawa. A ja tęsknię za trawką i kwiatami
OdpowiedzUsuńNie ma mnie! Jestem niewidzialna, przecież mnie nie widzisz, prawda?
OdpowiedzUsuń:)
Byłyście też niesłyszalne i niewyczuwalne?
OdpowiedzUsuńja też. Kurzu i kóz. A jak odzniknęłyście, to co powiedział Szary Pies? ucieszył się?
OdpowiedzUsuńI czy odzniknęłyście na poboczu drogi, czy dopiero później, w domku? a może nazajutrz? a może na koniec wakacji?
Ja często znikam z moimi dziećmi w krainę wyobraźni , radości , gdzie smutki są daleko , choć wiem że te chwile za jakiś czas dobiegną końca...
OdpowiedzUsuńPieknie napisane, zabawa pelna poezji...chyba tez znikne na kilka dni w Caracas, moze jak powroce to z wiekszym entuzjazmem...
OdpowiedzUsuńczary...
OdpowiedzUsuńja się przenoszę do innego świata...
OdpowiedzUsuńTeż bym sobie zniknęła, ale we dwójkę raźniej jest być znikniętym...Czasem moje zwierzęta przechodzą obok, jakbym rzeczywiście zniknęła. Może jednak czasem się udaje?
OdpowiedzUsuńTak, znikanie jest przyjemne. Czasem też znikam, ale jeszcze nigdy nie znikałam we dwójkę...
OdpowiedzUsuńOLGO - to nie jest związane z wiekiem. Z dorosłą córką też można spróbować :)
OdpowiedzUsuńANETO - jakkolwiek by to głupio nie zabrzmiało, to wydaje mi się, że to się zdarzyło
GAJU - nasze zwierzęta też w tym wzięły udział, więc było coś jeszcze, poza wyobraźnią ...
BABO - spróbuj! Strach tylko, czy się "wróci" :)
MARGARITHES - kurczę, nikt w to nie wierzy ...
ANKO J - za jakieś dwa miesiące się zacznie :)
ANKO WROCŁAWIANKO - nie widzę Cię, ale wiem, że jesteś :)
ANIU M. - po zachowaniu zwierząt oceniając, najwyraźniej tak. Zniknięte całkowicie.
MEGI - wstałyśmy i poszłyśmy w stronę domu. Natychmiast zostałyśmy "odnalezione", bez jakichś fanfar radości, ot tak zwyczajnie, jak zawsze
ILONO - dorośli też mogą, to nie przemija, tylko bardzo rzadko się zdarza
GRAŻYNO - nie wiem, czy znikanie pomaga, ale pewnie każdy ma to inaczej poukładane. No to entuzjazmu życzę!
ANETO - chyba tak?
SARENZIR - i masz tam piękną, długą suknię i tańczysz ...
ROGATA OWCO - we dwójkę masz potwierdzenie, że się udało, bo przecież czasem się udaje
CIEPLUTKIE, NIECO ZADYMIONE POZDROWIENIA!
OdpowiedzUsuńKAMILO - ja tylko raz w życiu. Nie mam wprawy. A może to tylko dzięki Weronice się udało? Spróbuj kiedyś zabrać kogoś ze sobą
cudnie! Każdy czasem chce zniknąć, ale to Wasze znikanie, tak z beztroski bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńWystarczy mocno chcieć? i nie myśleć o zakochaniu?
OdpowiedzUsuńI stało się;-)
Nie umiem tak, nie mam córki ... spróbuję z Olą, moją 4-letnią sąsiadką, może uda się; serdeczności.
OdpowiedzUsuńTo prawda, w zakochaniu człowiek robi się tak jakby wyraźniejszy...bardziej konkretny...żywy...
OdpowiedzUsuńTymczasem ja poczułam jak inni, że siedzę wraz z Wami przy drodze, tuż obok Was i też te kozy czuję, i też te nogi podciągam bo kózki nie widzą i jeszcze stratują!:)
Oglądałam ostatnio film "Motyl i Skafander", opowiadał historie całkowicie sparaliżowanego mężczyzny (mógł porozumiewać się jedynie mrugnięciem oka) i utkwiło mi w głowie mniej więcej takie zdanie:
OdpowiedzUsuń"...nie mogę się poruszyć, ale na szczęście moja wyobraźnia i pamięć nie jest sparaliżowana)..."
cóż dodać :))))
Macham do Was z drugiej strony drogi!
NATALIO - właśnie takie było, z beztroski i z ciekawości. Nie miało nic wspólnego z ucieczką przed smutkami.
OdpowiedzUsuńINKWIZYCJO - tylko raz mi się udało, nie miałam odwagi próbować więcej razy. Wtedy wystarczyło :)
MARYSIU - tak tak, spróbuj z Olą. Ale samemu też można albo z mężem. Nie, z mężem nie bardzo, pewnie by wyśmiał ...
MAR - zakochanego zdecydowanie bardziej widać. Podciągaj nogi szybciutko, bo raciczki bardzo twarde, narobią siniaków!
SYDONIO - a są tacy, którzy w sprawnym ciele mają sparaliżowaną przez nieszczęścia wyobraźnię i uczucia ...
Odmachujemy!
POZDROWIENIA SPOD PIECA!
Czasami chciałabym być niewidzialna, niestety nie da się. Ale jak byłam dzieckiem udawałam ze jestem niewidzialna. Zupełnie inaczej jest jak się patrzy na świat z perspektywy dziecka. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSą takie Moce, dzięki którym się znika na chwilę!
OdpowiedzUsuńPiękny czas! Musiałyście niesamowicie ... niewyglądać? ;DDD
Oj tam, nie
OdpowiedzUsuńwierzą wierzą
ALINO - witaj! Da się, da. Ja przecież w całkiem dojrzałym wieku byłam :)
OdpowiedzUsuńDORO - czas musi być odpowiedni. W obie strony :)
MARGARITHES - :)
UŚCISKI!
Stanowczo domagam się nowego wpisu, przedwiośnie puka do drzwi, a tu ciągle zima i zima; Magdo, puk, puk, budzimy się ... serdeczności posyłam nad jezioro.
OdpowiedzUsuń