Strony

piątek, 1 listopada 2013


Szczęśliwi ci, którzy nie umarli przed śmiercią.













22 komentarze:

  1. O, tak. Dużo martwych ludzi chodzi po tym świecie. Życia w nich nie ma, bo sam ruch to nie życie.

    OdpowiedzUsuń
  2. :)

    A jeszcze szczęśliwsi ci, którym się udało tak jak mnie zmartwychwstać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powspominajmy dzisiaj Tych co półtora metra pod ziemią..... świat dzisiaj to tylko ja, ja , ja , ja !!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. no wlaśnie dzisiaj u mnie dyskusja na analigiczny temat

    dobry "post"

    OdpowiedzUsuń
  5. Dość niewielu znam takich....

    OdpowiedzUsuń
  6. I może ci, którym dane było porządnie się urodzić...

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślisz, że jest ich wielu ?

    OdpowiedzUsuń
  8. A z drugiej strony
    "jeśli umrzesz, zanim umrzesz,
    nie umrzesz, gdy umrzesz."

    Tak mi się przypomniało przy okazji.
    Choć tu o trochę inną śmierć chodzi...

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest ból? Jest dobrze!
    Znaczy, że żyjesz!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Staram otaczać się żywymi, przyjemniej : )

    OdpowiedzUsuń
  11. Najsmutniej, gdy nie można dzielić tego szczęścia z najbliższymi...

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak Magdo. To mogłoby by być dziesiąte błogosławieństwo

    Wszak greckie słowo "μακαριοι" znaczy ni mniej ni więcej tylko "szczęśliwi". Takie też było pierwotne znaczenie użytego w Wulgacie łacińskiego "beati", które to dopiero w średniowieczu uzyskało znaczenie "błogosławieni".
    Pozdrawiam Pacjan Barceloński

    OdpowiedzUsuń
  13. W samo sedno, jak zwykle. W sam środek jabłka.

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba jestem szczęśliwa... mimo wszystko

    OdpowiedzUsuń
  15. Napisałam, bo mój tata nie dożył swojej śmierci. Pochowano go wiele lat po tym jak zniknął, jak życie w nim umarło.
    Gdzie przebywał w tym czasie, gdy go nie było z nami, nigdy się nie dowiem. Zniknięcie nie zostało opatrzone żadną diagnozą, ale to bez znaczenia. Nie zdążyłam mu wielu rzeczy powiedzieć, a przecież może nie tylko słyszał, ale też słuchał.

    Czasami spotyka się ludzi, którzy normalnie funkcjonują, ale życie w nich zgasło. I nie wiadomo jak ich obudzić, jak ich urodzić, więc się ich unika, ze strachu przed zarażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kochanie, to najboleśniejsza "forma odejścia" - smutno mi , że musiałaś to przetrwać , ale nie ma w tym niczyjej winy - to się po prostu zdarza . Życiowy trening - nigdy nie wiadomo co nam jeszcze życie przyniesie. Twardej dupy , końskiego zdrowia i stalowych nerwów - buziaczki - Jola W.

    OdpowiedzUsuń