Tak Magdo. To mogłoby by być dziesiąte błogosławieństwo
Wszak greckie słowo "μακαριοι" znaczy ni mniej ni więcej tylko "szczęśliwi". Takie też było pierwotne znaczenie użytego w Wulgacie łacińskiego "beati", które to dopiero w średniowieczu uzyskało znaczenie "błogosławieni". Pozdrawiam Pacjan Barceloński
Napisałam, bo mój tata nie dożył swojej śmierci. Pochowano go wiele lat po tym jak zniknął, jak życie w nim umarło. Gdzie przebywał w tym czasie, gdy go nie było z nami, nigdy się nie dowiem. Zniknięcie nie zostało opatrzone żadną diagnozą, ale to bez znaczenia. Nie zdążyłam mu wielu rzeczy powiedzieć, a przecież może nie tylko słyszał, ale też słuchał.
Czasami spotyka się ludzi, którzy normalnie funkcjonują, ale życie w nich zgasło. I nie wiadomo jak ich obudzić, jak ich urodzić, więc się ich unika, ze strachu przed zarażeniem.
Kochanie, to najboleśniejsza "forma odejścia" - smutno mi , że musiałaś to przetrwać , ale nie ma w tym niczyjej winy - to się po prostu zdarza . Życiowy trening - nigdy nie wiadomo co nam jeszcze życie przyniesie. Twardej dupy , końskiego zdrowia i stalowych nerwów - buziaczki - Jola W.
O, tak. Dużo martwych ludzi chodzi po tym świecie. Życia w nich nie ma, bo sam ruch to nie życie.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńA jeszcze szczęśliwsi ci, którym się udało tak jak mnie zmartwychwstać ;-)
Powspominajmy dzisiaj Tych co półtora metra pod ziemią..... świat dzisiaj to tylko ja, ja , ja , ja !!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńprawda to.
OdpowiedzUsuńno wlaśnie dzisiaj u mnie dyskusja na analigiczny temat
OdpowiedzUsuńdobry "post"
Dość niewielu znam takich....
OdpowiedzUsuńI może ci, którym dane było porządnie się urodzić...
OdpowiedzUsuńMyślisz, że jest ich wielu ?
OdpowiedzUsuńA z drugiej strony
OdpowiedzUsuń"jeśli umrzesz, zanim umrzesz,
nie umrzesz, gdy umrzesz."
Tak mi się przypomniało przy okazji.
Choć tu o trochę inną śmierć chodzi...
Istnieć nie znaczy żyć ...
OdpowiedzUsuńJest ból? Jest dobrze!
OdpowiedzUsuńZnaczy, że żyjesz!
Pozdrawiam
Czy ja żyję?
OdpowiedzUsuńStaram otaczać się żywymi, przyjemniej : )
OdpowiedzUsuńMocne :P
OdpowiedzUsuńNajsmutniej, gdy nie można dzielić tego szczęścia z najbliższymi...
OdpowiedzUsuńTak Magdo. To mogłoby by być dziesiąte błogosławieństwo
OdpowiedzUsuńWszak greckie słowo "μακαριοι" znaczy ni mniej ni więcej tylko "szczęśliwi". Takie też było pierwotne znaczenie użytego w Wulgacie łacińskiego "beati", które to dopiero w średniowieczu uzyskało znaczenie "błogosławieni".
Pozdrawiam Pacjan Barceloński
W samo sedno, jak zwykle. W sam środek jabłka.
OdpowiedzUsuńChyba jestem szczęśliwa... mimo wszystko
OdpowiedzUsuńNapisałam, bo mój tata nie dożył swojej śmierci. Pochowano go wiele lat po tym jak zniknął, jak życie w nim umarło.
OdpowiedzUsuńGdzie przebywał w tym czasie, gdy go nie było z nami, nigdy się nie dowiem. Zniknięcie nie zostało opatrzone żadną diagnozą, ale to bez znaczenia. Nie zdążyłam mu wielu rzeczy powiedzieć, a przecież może nie tylko słyszał, ale też słuchał.
Czasami spotyka się ludzi, którzy normalnie funkcjonują, ale życie w nich zgasło. I nie wiadomo jak ich obudzić, jak ich urodzić, więc się ich unika, ze strachu przed zarażeniem.
ech
OdpowiedzUsuńwspółczuję Magdo :*
Kochanie, to najboleśniejsza "forma odejścia" - smutno mi , że musiałaś to przetrwać , ale nie ma w tym niczyjej winy - to się po prostu zdarza . Życiowy trening - nigdy nie wiadomo co nam jeszcze życie przyniesie. Twardej dupy , końskiego zdrowia i stalowych nerwów - buziaczki - Jola W.
OdpowiedzUsuńGenialne!
OdpowiedzUsuń