jeszcze nie wiem co tu napisać - ale wkrótce się dowiem ...
Strony
▼
czwartek, 13 grudnia 2012
Przepis na jedną wiśnię w wiórkach kokosowych
.... więc ... eeee ..... te, no .... kropelki mgły ... mocno schłodzone tak .... muszą się zetknąć z tym .... no ... i wtedy właśnie .... eeee.... no sami wiecie co .....
Mieliśmy podobne wiórki :) bo pomimo to, że szpanuję bieszczadzkim pochodzeniem to od 12 lat na prawdę jestem twoją sąsiadką - nie wiem do którego czubka się zaliczam, ale jestem powiat drawski, a jakże :)
Wiśnia w wiórkach kokosowych super :)
OdpowiedzUsuńmoże być w różnych odsłonach :) np.w bezie :)
Miłego I.
wiem :)
OdpowiedzUsuńi kocham te kropelki :)
szkoda, że pojawiają się na krótko
Zdecydowanie poprosze więcej takich przepisów
OdpowiedzUsuńMyyyymmm, pięknie :)
OdpowiedzUsuńDo schrupania! ;-))
OdpowiedzUsuńRewelacja!
OdpowiedzUsuńPoproszę wisienki kandyzowane do tego zestawu, może jeszcze odrobinę rumu?
OdpowiedzUsuńTo właśnie jeden z tych cudów natury, obok których większość przechodzi obojętnie :)Ale nie wszyscy
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Was :)
Śliczna! Ja za to zamroziłam jabłka :DDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńPo prostu cudo! dla takiego widoku warto miec zime!
OdpowiedzUsuńU mnie dzisiaj lipy w wiórkach kokosowych;) Zdjęcie superowe;)
OdpowiedzUsuńKażdy marzy o białej sukni, wiśniom się należy jak psu buda!
OdpowiedzUsuńUściski
!!!
OdpowiedzUsuńWspaniale!
OdpowiedzUsuńUwielbiam szron...ale tylko przez okno:)
OdpowiedzUsuńale się zestroiła!:)
OdpowiedzUsuńmrozno u was :)
OdpowiedzUsuńOooooo!
OdpowiedzUsuńwygląda jak z Narni :)tej zimowej
OdpowiedzUsuńmroźność, mroźność, mroźność:)
OdpowiedzUsuńtakie przepisy to tylko natura wymyśla.
Ale ciacho!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Bardzo smakowita ta wisienka :)))
OdpowiedzUsuńUosobienie delikatności i poezji...
OdpowiedzUsuńnieprawdopodobne:)
OdpowiedzUsuńprzyjemnie w zębach chrupie, crunchy cherry:)
OdpowiedzUsuńnawet wiśnia potrafi być piękna, inaczej niż w kwiatach, ale też. U nas bardzo trudno o takie lukrowane widoki.
OdpowiedzUsuńMieliśmy podobne wiórki :) bo pomimo to, że szpanuję bieszczadzkim pochodzeniem to od 12 lat na prawdę jestem twoją sąsiadką - nie wiem do którego czubka się zaliczam, ale jestem powiat drawski, a jakże :)
OdpowiedzUsuńDolny dziubek to okolice Zatomia?
OdpowiedzUsuńŁał! Co za cudo!
OdpowiedzUsuńALE CZAD ;D
OdpowiedzUsuńNie ma to jak mieszkać w cukierni.
OdpowiedzUsuń