Leżę na skraju
Dzikiej Łąki.
Leżę z psem
co ma dwie dusze
Jedną swoją
a drugą malutką zajęczą
zgubioną na miedzy
jak strzępek pajęczyny.
Leżę cichuteńko
Wzniosłe myśli
się wznoszą jak należy
Nie widzę
jak wpadają
w otwarte dzioby
wytrwałych skowronków
Wtedy właśnie
są te krótkie chwile
w których nareszcie
bez opisywania
jest tak samo
na dole
jak u góry.
Oprócz tego
nie ma co ukrywać
że bardzo mnie cieszą
nowe koronkowe
majtki
Kupione za ser.
Nie wiem
czy długo jeszcze
tak muszę
tu leżeć
A przecież naprawdę
chciałabym doczekać
aż wyprzedzą mnie
moje ślady
bo może po nich
Nareszcie rozpoznam?
gdzieś tutaj przycupnął podmiot liryczny :) |